wtorek, 27 stycznia 2015

ROZDZIAŁ IV

      Następnego dnia obudziłam się w świetnym humorze. Dziś będą wyniki konkursu z plastyki. Zgodziłam  się tylko dlatego, że Aria zmusiła  mnie. Ale nie mam jej za złe. To ona mnie motywowała do wszystkiego. Jakbym mogła to bym została nią. Nie wiem jak ona to robi. Zawsze jest radosna i uśmiechnięta. Jakby się nie odważyła, to by nigdy nie przystała do ekipy breakdancowej. Ekipa nazywa się "The Mop". Przystała do nich rok temu. Dzięki temu jest bardziej energiczna i pewna siebie. Aria jest jedyną licealistką w The Mop. Inni albo skończyli szkoły albo pracują na czarno. Inni, by nazwali ich typami pod ciemnej gwiazdy, ale Aria nazywa ich swoją rodziną. W ekipie nie ma czy ktoś jest bogaty czy biedny. Łączy ich pasja. Ta ekipa jest inna od reszty. Inne występują tylko na ulicach Londynu, a oni nie do końca. Choć ich style się różnią to i tak  jest najlepszą ekipa jaka jest w Londynie.
      I też dziś jest eliminacje do najważsznieszego finału z breakdace. Obiecałam Ari, że przyjdę na eliminację. To dla niej ważny moment. Byłabym złą przyjaciółką gdym nie poszła ją spierasz w najważniejszym dniu jej życia. Wiem, że na pewno ekipa Ari dostanie się do niej. Jestem tego pewna. Jest o co walczyć. Do wygrania jest sto tysięcy funtów i wyjechanie do Stanów na zawody świata z berakdanca. 
      Jest dziś piątek. Czyli porządek weekendu. Lekcji mam pięć. Może ubiorę się na luze. Ubrałam <klik>. Od razu poszłam do Ari. Nie chciałam gadać z moją matką. Nie chce, żeby mi poprzuła humor. Nie dziś. Nie teraz. 

      Jestem pod domem Ari. Widzie jak się czule przytula swoją matkę. Uśmiechnęłam się. Nie pamiętam kiedy moja mama mnie przytuliła. Poczułam się jako źle. Wystrygnełam się kiedy Aria podeszła do mnie. Ubrana jest w <klik>
-Słodka panda.-Roześmiałam się zakazując na bluzę.
-Dzięki.-Uśmiechnęła się szeroko.-Hej, czy to nie Zayn?-Pokazując na chłopaka siedzącego na ławce na przeciwko jej domu. Siedzi z Austinem. W ręce miał papierosa.
-Kurwa!-Powiedziałam cicho zakrywając twarz.
-Co ci?-Zapytała Aria patrząc się na Austina. 
-Nie chce z nim gadać.-Powiedziałam prawie szeptem.
-Niestety, ale idą w naszą stronę
-Hej dziewczyny!-Powierzał Austin.
-Hej!-Powiedzieliśmy do Austina, nie zwracałam uwagi na Zayna. Unikałam jego wzroku.
-Aria, może pójdziemy razem do szkoły?-Austin popatrzył na Arie, a Aria na mnie.
-Dobra!-Powierzała bez przemyślenia.
-To chodź!-I poszli.
-Zostaliśmy sami.-Powiedział Zayn uśmiechając się leniwie.,-Może razem pójdziemy?
-Jasne...że nie -powiedziałam dosyć stanowczo nawet nie wiem  skąd u mnie dzisiaj tyle odwagi. 
- Co ? -spytał a w jego pytaniu słyszałam złość ?
-No to ze nie chce iść z tobą a teraz zejdź mi z drogi bo się przez ciebie spóźnię,-powiedziałam chyba dziś coś jest ze mną nie tak ja taka odważna dziwne.   
-Nie spóźnisz jak pójdziemy razem wiec chodzi.-mówiąc to złapał mnie mocno za nadgarstek i zaczął ciągnąć  mnie w stronę szkoły.
-Czy ty nie rozumiesz, że nie chce iść z tobą.-zaczęłam wyrywać moja rękę.Z wielkim trudem udało mi się wyrwać rękę z jego uścisku i starałam się iść jak najszybciej  do szkoły. 

Wolnym krokiem przeszłam przez bramy szkoły.Rozglądałam się za Arią .No jak zawsze czego można się po niej spodziewać gada sobie z Austinem. A o mnie to już zapomniała UHG jak ja tego nie lubię . Nie ważne, szybko poszłam do klasy, bo mieliśmy angielski, a podobno ma być jakiś nowy nauczyciel, który nie lubi jak ktoś spóźnia. Wchodząc do klasy zauważyłam dwóch kujonów których imion za bardzo nie kojarzę no i Ross'a siedzącego na samym końcu, Uśmiechnęłam się do niego lekko i usiadłam sobie  4 ławce od okna. Rozpakowałam się i zaczęłam bawić się telefonem. Zabrzmiał dzwonek, a z nim równo wszedł do klasy nauczyciel, a raczej nauczycielka. Przeleciała oczami po klasie i usiadła przy biurku. Nie minęło dwie minuty, a cały tłum uczniów zaczął się przepychać przez drzwi, żeby zająć miejsca z tyłu. Przyznam wyglądało to komicznie gdy w pewnym monecie ktoś się podkopał i wylądował na podłodze obok biurka. Zauważyłam Austina, który usiadł sobie ławkę za mną. Widziałam jak Aria idzie w moja stronę, ale pech chciał czy co ze "mój kolega" z tylnej ławki zawołał ją, żeby usiadła sobie  z nim. W  małym już tłumie  zauważyłam Liss ze rozgląda się po klasie i myśli gdzie może usiąść. Pomachałam do niej i pokazałam gestem, żeby koło mnie usiadła. Niestety mulat był szybszy i zajął miejsce koło mnie. Boże czy ten człowiek się kiedyś ode mnie odwali? -pomyślałam. 

Starałam się słuchać nauczycielki, ale nie mogłam, bo co chwilę mulat coś do mnie mówił, a ja go olewałam. Już miałam mu coś powiedzieć ale nauczycielka się wtrącił.
-Czy ja wam przeszkadzam? -Spytała patrząc na nas. 
Nie odezwałam się tylko spuściłam glowę.
Ale jak zawsze szanowny pan Malik musiał dodać swoje trzy grosze.
-Tak.-odpowiedział nauczyciele z głupim uśmieszkiem.
-Czy ja się przesłyszałam panie Malik?-spytała nauczycielka troszkę zdenerwowana. 
-Nie naprawdę mi pani przeszkadza. - odpowiedział wesoły. 
Jezu jaki on jest nie normalny.Czy on mógł by się kiedyś umieć zachować?
-Panie Malik w tej chwili do dyrektora.
-Ale ja nic nie zrobiłem tylko odpowiedziałem pani na pytanie.-odpowiedział z znowu z tym głupim uśmieszkiem.
-Do dyrektora, ale już i nie zamierzam się powtarzać.-powiedziała wkurzona. 
Zayn wstał zabrał swoje rzeczy i wyszedł.
W głębi się cieszę, że sobie poszedł, ale z drugiej strony trochę moja wina przecież mogłam mu powiedzieć, że pogadamy na przerwie, ale ja jak zawsze musiałam udawać ze go nie słyszę.

Właśnie stoję przy drzwiach i czekam jak wyjdzie Aria. Widziałam, że Austin już wyszedł, a ta jeszcze nie, więc na pewno wyjdzie przed ostatnia.
-Hej, to co tam u ciebie i Austina? -Spytałam się Ari gdy już do mnie podeszła.
-Nie wiem o co ci chodzi, to tylko mój kolega.-zaczęła  się tłumaczyć. 
-Weź nie gadaj głupot widać, że jest coś między wami.
-Hahahaha śmieszna jesteś no weź już przestań o nim gadać nic między wami nie ma. 
-Okey chodźmy teraz na boisko, bo wf mamy, Nie wiem jak ty, ale ja ćwiczę.
-Ej! Ja też ćwiczę. 
Byłyśmy już na boisku, gdy Aria wpadłam na głupi pomysł.
-Ej, pamiętasz gdy kiedyś coś mi obiecałam, że zrobisz dla nie wszystko? -Spytała.
-Tak i w związku z tym? 
-Weź podejść do Rossa i go z znienacka pocałuj.
-Co?! Oszalałaś na głowę, nie zrobię tego.-Spytałam.
-Nie! No weź chcę zobaczyć czy nadal coś do ciebie czuje i w ogóle. No weź się zrób to proszę cie.
-Jezu no dobra, ale nadal nie rozumiem po co to mam zrobić. -Powiedziałam 
-Jej cieszę się a no nie ważne chodź się przebrać.
Wyszliśmy z szatnie przebrane w szare bluzki i krótkie spodenki bo było dość ciepło jak na wrzesień.
Jezu czemu się na to zgodziłam tu jest za dużo osób. 
-Patrz tam jest Ross, weź idź teraz- pokazała na Rossa, który stał z Austinem i z Zaynem.
-Jezu nie zrobię tego jeszcze przy nich- odpowiedziałam
-No weź co się przyjmujesz to tylko Zayn i Austin. No chyba, że ty coś do Zayn'a czujesz i tego nie zrobisz? - powiedziała 
-Co popierdoliło cię do reszty?  Ja do tego idioty, bo inaczej się go nazwać nie da. Wiesz jeśli ci tak zależy to Okey pocałuje go i odejdę. Okey? 
-Okey. 
Szłam wolnym kierunku do Rossa. Jak już byłam blisko zawołałam go, żeby się obrócił.Tak też zrobił. Podeszłam dość blisko niego i po prostu go po całowałam. 
Oderwałam  się szybko i poszłam szybko w stronę Ari. Stała i się na mnie patrzyła jak na kretynkę. Podchodzę do niej macham przed oczami, a ta nic. 
-Ej! Żyjesz?-pytam 
-Tak! A sorry za gapiłam się na na reakcję Zayna po tej scenie z Rossem.
-Co jaką miał reakcje? 
-Chyba nadal ma.-poprawia mnie.
-Co? -Pytam z niedowierzaniem.
-To się na niego popatrz. 
-No patrzę i widzę, że się stawia do Rossa. Ej! Zaraz, czy on się właśnie do Ross'a stawia. Nie wróży to dobrze.
-Ej,chodź pojedziemy bliżej-powiedziała i pociągnęła mnie w ich stronę .
To co zobaczyłam trochę mnie przeraziło.
*z perspektywy Zayna*
-Kurwa, mówiłem ci, żebyś się od niej odpierdolił! Jeśli nie dociera to możemy to do chuja inaczej załatwić.- krzyczałem wręcz na niego.
-Weź się kurwa odpierdol, przecież to ona mnie pocałowała, a nie ja ją do chuja, tak?
-Ale mogłeś ją odepchnąć czy coś, a ty nic!-teraz to już mówiłem wkurwiony. 
-No dobra, weź się już uspokój. Sorry już nawet jej nie tknę tylko daj mi spokój.
-Nie będziesz mi kurwa mówił co mam robić.-powiedziałem i spojrzałem na tłum w wokół nas. Stała tam razem ze swoją przyjaciółką. Nie wiem czy mi się wydawało, ale była smutna.
Od razu złapałem z nią kontakt wzrokowy. Nie wiem ile tam tak stałem patrząc się na nią. W pewnym momencie podszedł Austin z tekstem, żebym już sobie odpuścił, bo idzie trener.
Szybko zwinelem z tego zbiorowiska i poszłem. Troszkę dalej.

*Z perspektywy Emmy*
Patrzyłam na całą tą scenkę, Z nie wiadomych przyczyn byłam bardzo smutna. Może to dla tego bałam się o Zayna? Bo wiadomo, że Ross jest nie obliczalny. Nie to, na pewno nie to. Nie słyszałam ich rozmowy, ale było widać że murat się strasznie drze na Rossa. Mój wzrok złapał kontakt ze wzrokiem Zayna. Staliśmy może tak 2 minuty w wpatrując się w siebie. Spuściłam na chwile wzrok i gdy znowu spojrzałam w tamtą stronę. Ale jego już nie było, widziałam go jak idzie zaraz za Austinem.

Po całej akcji z Rossem i Zaynem poszłam na wf. Ćwiczyliśmy po drugiej stronie boiska. Mieliśmy biegać. Z Arią udawaliśmy, że boli nas brzuch. Nie chciałam ćwiczyć. Usiedliśmy na trybunałach. Po drugiej stronie boiska stał Zayn z chłopakami z strużyny piłkarskiej. zauważyłam, że Zayn patrzy na Rossa z wrogością w oczach. Nagle odwrócił się w moją stronę. Szybko przeniosłam wzrok w inną stronę. Zayn się uśmiechną się łagodnie. 
Zayn powiedział coś na ucho trenera. Trener zawołał nas. Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Poderzliśmy do trenera nie wiedząc o co chodzi.  
-Słuchajcie-zwrócił się do nas-przejdźmy na stronę.-Trener mówił szeptem.-Nie chce wchodzić w wasze sprawy, ale czy możecie tu zostać? Wiesie, Zayn jest dobry w piłce, a on nie wejście do drużyny póki w nie będziecie tu. Nie wiem o co chodzi, ale możecie tu zostać?
-Jasne-powierzaliśmy chórem.
Trener podał koszulkę drużyny Zaynowi i powierzał coś mu do ucha. A Zayn uśmiechną się do nas. Nie wiedziałam jak wytrzymam trening. Jeśli mnie nie będzie nie wejście do drużyny? Mi to obojętne, ale trener poprodził nas o to. A ja niestety, ale nie umiem odmówić nauczycielom. Ale to co zobaczyłam nigdy bym nie pomyślała. 
-Coś nie tak?-Zachichotała Aria patrząć na moją odwartą buzie.
-Yyy, coś mówiłaś?
-Hahaha. Zakochałaś się?!
-Weź, jeszcze w nim? Nigdy.
Chodź ma niezła kratę. Nie powiem tego na głos. 
-No nie gadaj, że ci się ani trochę nie podoba.-powiedziała dość pewna siebie 
-Właśnie nie podoba mi się, możesz już skończyć?.-spytałam 
- No mogę, ale ja widzę że coś miedzy wami jest.-powiedziała z entuzjazmem.
-Skończ już.
-Okey- powiedziała troszkę smutna miną. 

Przez następne 10 minut obserwowałyśmy jak grają, Podzielili się tak, żeby Ross i Zayn byli osobno w drużynie. Cały czas moje oczy błądziły za biegającym Zaynem. Nie powiem całkiem nieźle gra i nawet się nie zdziwiłam ze drużyna w której był on wygrała. Jezu o czym ja ma myślę. Nie, tak dużej nie może być dość!-krzyczałam na siebie w myślach. 
Byłam tez troszkę zadowolona, bo w końcu mogłam się spytać Zayna czemu po prosił o to trenera, żebym tu stała. O własnie zauważyłam ze idzie w naszą stronę.
-Zayn możemy pogadać?.-spytałam gdy był już dość blisko.
-Uhm, tak jasne, coś się stało ?-pytając lekko się uśmiechnął.  
-Tak! Czemu mam tu stać?
-Bo jesteś tak jakby moim talizmanem szczęścia. A teraz sorry, ale idę do szatni.-Nim zaprotestowałam pocałował mnie w usta.
Nim coś powierzałam, Zayn już pobiegł. Co to miało być? Nie ważne. Idę do szatni.

Druga lekcją jaką mam w planie to plastyka. Kocham ten przedmiot. Tak mogę odciąć się od rzeczywistości. Ja decyduje co może znaleźć się na płótnie. Tylko w drugiej klasie można decydować na który przedmiot artystyczny można iść. Ja wybrałam kierunek malarski, a Aria muzyczny. Więc jestem sama w tym. Ale trudno. Idę pod klasie gdzie mają być zajęcia i nie dowierzam. Obok drzwi do klasy stoi nie kto inny jak sam Zayn. Uniosłam głowę do góry i spytałam się sama siebie "dlaczego ja?". Postanowiłam, że on tu nie istnieje. Że istnieje ja i płótno. 
Pięć minut póżniej zadzwonił dzwonek. Aria z jej "nowym chłopakiem" poszli do klasy muzycznej, która znajduje się na końcu szkoły. Te zajęcia nie są tylko jedną, ale czterymi. Szkoła nie chciała zadrutnic nauczycieli ani płacić za dodatkowe lekcję więc postanowili, że druga lekcja w piątek jest na zajęcia artystyczne dla drugich klas. Właśnie pani Allen wyszła z pokoju nauczycielskiego i idzie do pracowni malarskiej. Pani Allan to grucha i wysoka kobieta po czterścieście o blond włosach i zielonych oczach. Zielonooka blondynka odtworzyła klasie. Kazała każdemu kto chce mieć tu lekcje, żeby zachowywali się kulturalnie. Może nie którzy wiedzą, ale jak ktoś ją bardzo wkurzy to wypływa z niej anioł, a rodzi demon. Nikt nie chciałby mieć doszynienia z nią. Najpierw ona weszła z gracją do klasy, potem dziewczyny, a na końcu chłopaki. Zajęłam moje ulubione miejsce przy oknie. Sama siedziałam. Mam takie szczęście, że jestem jej ulubienicą i nie każe mi z kimś siedzieć. Wysągnełam mój piórnik. Wyjmuje z niego mój ołówek do szkicowania i też ołówek do cieni. Chciałam już coś narysować na szkicowniku, ale poczułam, że ktoś siedzi obok mnie. Odwróciłam się, żeby sprawdzić kto to. Nie wieże. Malik. Co on chce ode mnie? Pytałam się w myślach. Nie będę na niego zwracać uwagi. Może odpuści.
-Ej! Nie mogłeś sobie usiąść gdzie indziej?-spytałam 
-Wszystkie inne miejsca są już zajęte.
 Rozglądnęłam się po klasie i zobaczyła wolną pierwszą ławkę. 
-No chyba przegapiłeś jedna ławkę z przodu, jest wolne nie mogłeś sobie tam usiąść ? 
-Nie będę siedział w pierwszej ławce, a po za tym mi tu dobrze.
Nie chciałam już z nim nawet rozmawiać, bo ta dyskusja była by zbędna. Wzięłam się od razu za rysowanie.

Pod koniec lekcji byłam.bardzo nie zadowolona z siebie bo praktycznie nic nie narysowałam. Miałam tylko narysowana postać w szkicowniku. Coraz gorzej rysuje, a dziś to przeszłam samą siebie.
Następne lekcje minęły dość szybko. Już miałam wychodzić z bram szkoły z Aria. Ale ktoś złapał mnie za rękę. Gdy się odwróciłam zobaczyłam nie kogo innego tylko Zayna.  ,
-Co ty robisz? Puść mnie!-krzyczałam na niego.
-Nie krzycz, przyszedłem tylko powiedzieć, że się nie pożegnałaś.-mówiąc to uśmiechał się. 
-Na razie- powiedziałam 
-Haha, dobrze wiesz o co mi chodziło.-uśmiechnął się zadziornie.
Nie zdążyłam zareagować, a on po prostu mnie pocałował i odszedł do Gigi.
Byłam lekko zdziwiona, ten dzień się robi coraz bardziej dziwniejszy. Nie przejmując się, że Aria stała jak słup soli pociągnęła ja w stronę bramy.  
Za nim dotarliśmy do budynku minęło 30 minut. Mieliśmy się spotkać z resztą ekipy przed budynkiem.  Budynek wyglądał na zadbany. Pomalowano go na biało. Widziałam, że inni członkowie grupy gapili się na nas dziwnie. Roześmialiśmy się. Aria z resztą poszli się przebrać. Zostawili mnie z Willem. Will to jakby pomocnik ekipy. Ubrali się <klik> . 
Każda eliminacja trwa około 5 minut. Może dla innych to krótko, ale dla tych ludzi to wielki wysiłek. 
Gdy skończyli wyszli za ścianki. Will patrząc jak wychodzą wstał z ławki i poszturchał mnie. Nie wiedząc o co chodzi wyjęłam słuchawki. Wstałam  i poszłam do Ari i jej ekipy.
-I jak?-spytałam.
-Niestety...-Każdy miał smutną minę-Dostaliśmy się-Powiedzieli chórem.
-chodźmy świętować!-Wykrzyknęła ciemno skóra Ashy o ciemnych oczach. 
-Sorry Ale ja nie mogę bo już omówiona jestem.Wybaczcie-powiedziałam do nich.
-Ej no nie pójdziesz z nami no weź nie bądź taka a do Ross'a zawsze następnym razem możesz przyjść,
-Eh no dobra to chodźmy się bawić-zgodziłam sie bo czego sie nie robi dla przyjaciółki a na imprezę mogę przyjść kiedy indziej . 
-Ooo wiedziałam że się zgodzisz.- powiedziała po czym mnie przytuliła 
----------------------------------------
Jest i  czwarty rozdział mamy na dzieje ze się spodoba 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz