wtorek, 27 stycznia 2015

ROZDZIAŁ IV

      Następnego dnia obudziłam się w świetnym humorze. Dziś będą wyniki konkursu z plastyki. Zgodziłam  się tylko dlatego, że Aria zmusiła  mnie. Ale nie mam jej za złe. To ona mnie motywowała do wszystkiego. Jakbym mogła to bym została nią. Nie wiem jak ona to robi. Zawsze jest radosna i uśmiechnięta. Jakby się nie odważyła, to by nigdy nie przystała do ekipy breakdancowej. Ekipa nazywa się "The Mop". Przystała do nich rok temu. Dzięki temu jest bardziej energiczna i pewna siebie. Aria jest jedyną licealistką w The Mop. Inni albo skończyli szkoły albo pracują na czarno. Inni, by nazwali ich typami pod ciemnej gwiazdy, ale Aria nazywa ich swoją rodziną. W ekipie nie ma czy ktoś jest bogaty czy biedny. Łączy ich pasja. Ta ekipa jest inna od reszty. Inne występują tylko na ulicach Londynu, a oni nie do końca. Choć ich style się różnią to i tak  jest najlepszą ekipa jaka jest w Londynie.
      I też dziś jest eliminacje do najważsznieszego finału z breakdace. Obiecałam Ari, że przyjdę na eliminację. To dla niej ważny moment. Byłabym złą przyjaciółką gdym nie poszła ją spierasz w najważniejszym dniu jej życia. Wiem, że na pewno ekipa Ari dostanie się do niej. Jestem tego pewna. Jest o co walczyć. Do wygrania jest sto tysięcy funtów i wyjechanie do Stanów na zawody świata z berakdanca. 
      Jest dziś piątek. Czyli porządek weekendu. Lekcji mam pięć. Może ubiorę się na luze. Ubrałam <klik>. Od razu poszłam do Ari. Nie chciałam gadać z moją matką. Nie chce, żeby mi poprzuła humor. Nie dziś. Nie teraz. 

      Jestem pod domem Ari. Widzie jak się czule przytula swoją matkę. Uśmiechnęłam się. Nie pamiętam kiedy moja mama mnie przytuliła. Poczułam się jako źle. Wystrygnełam się kiedy Aria podeszła do mnie. Ubrana jest w <klik>
-Słodka panda.-Roześmiałam się zakazując na bluzę.
-Dzięki.-Uśmiechnęła się szeroko.-Hej, czy to nie Zayn?-Pokazując na chłopaka siedzącego na ławce na przeciwko jej domu. Siedzi z Austinem. W ręce miał papierosa.
-Kurwa!-Powiedziałam cicho zakrywając twarz.
-Co ci?-Zapytała Aria patrząc się na Austina. 
-Nie chce z nim gadać.-Powiedziałam prawie szeptem.
-Niestety, ale idą w naszą stronę
-Hej dziewczyny!-Powierzał Austin.
-Hej!-Powiedzieliśmy do Austina, nie zwracałam uwagi na Zayna. Unikałam jego wzroku.
-Aria, może pójdziemy razem do szkoły?-Austin popatrzył na Arie, a Aria na mnie.
-Dobra!-Powierzała bez przemyślenia.
-To chodź!-I poszli.
-Zostaliśmy sami.-Powiedział Zayn uśmiechając się leniwie.,-Może razem pójdziemy?
-Jasne...że nie -powiedziałam dosyć stanowczo nawet nie wiem  skąd u mnie dzisiaj tyle odwagi. 
- Co ? -spytał a w jego pytaniu słyszałam złość ?
-No to ze nie chce iść z tobą a teraz zejdź mi z drogi bo się przez ciebie spóźnię,-powiedziałam chyba dziś coś jest ze mną nie tak ja taka odważna dziwne.   
-Nie spóźnisz jak pójdziemy razem wiec chodzi.-mówiąc to złapał mnie mocno za nadgarstek i zaczął ciągnąć  mnie w stronę szkoły.
-Czy ty nie rozumiesz, że nie chce iść z tobą.-zaczęłam wyrywać moja rękę.Z wielkim trudem udało mi się wyrwać rękę z jego uścisku i starałam się iść jak najszybciej  do szkoły. 

Wolnym krokiem przeszłam przez bramy szkoły.Rozglądałam się za Arią .No jak zawsze czego można się po niej spodziewać gada sobie z Austinem. A o mnie to już zapomniała UHG jak ja tego nie lubię . Nie ważne, szybko poszłam do klasy, bo mieliśmy angielski, a podobno ma być jakiś nowy nauczyciel, który nie lubi jak ktoś spóźnia. Wchodząc do klasy zauważyłam dwóch kujonów których imion za bardzo nie kojarzę no i Ross'a siedzącego na samym końcu, Uśmiechnęłam się do niego lekko i usiadłam sobie  4 ławce od okna. Rozpakowałam się i zaczęłam bawić się telefonem. Zabrzmiał dzwonek, a z nim równo wszedł do klasy nauczyciel, a raczej nauczycielka. Przeleciała oczami po klasie i usiadła przy biurku. Nie minęło dwie minuty, a cały tłum uczniów zaczął się przepychać przez drzwi, żeby zająć miejsca z tyłu. Przyznam wyglądało to komicznie gdy w pewnym monecie ktoś się podkopał i wylądował na podłodze obok biurka. Zauważyłam Austina, który usiadł sobie ławkę za mną. Widziałam jak Aria idzie w moja stronę, ale pech chciał czy co ze "mój kolega" z tylnej ławki zawołał ją, żeby usiadła sobie  z nim. W  małym już tłumie  zauważyłam Liss ze rozgląda się po klasie i myśli gdzie może usiąść. Pomachałam do niej i pokazałam gestem, żeby koło mnie usiadła. Niestety mulat był szybszy i zajął miejsce koło mnie. Boże czy ten człowiek się kiedyś ode mnie odwali? -pomyślałam. 

Starałam się słuchać nauczycielki, ale nie mogłam, bo co chwilę mulat coś do mnie mówił, a ja go olewałam. Już miałam mu coś powiedzieć ale nauczycielka się wtrącił.
-Czy ja wam przeszkadzam? -Spytała patrząc na nas. 
Nie odezwałam się tylko spuściłam glowę.
Ale jak zawsze szanowny pan Malik musiał dodać swoje trzy grosze.
-Tak.-odpowiedział nauczyciele z głupim uśmieszkiem.
-Czy ja się przesłyszałam panie Malik?-spytała nauczycielka troszkę zdenerwowana. 
-Nie naprawdę mi pani przeszkadza. - odpowiedział wesoły. 
Jezu jaki on jest nie normalny.Czy on mógł by się kiedyś umieć zachować?
-Panie Malik w tej chwili do dyrektora.
-Ale ja nic nie zrobiłem tylko odpowiedziałem pani na pytanie.-odpowiedział z znowu z tym głupim uśmieszkiem.
-Do dyrektora, ale już i nie zamierzam się powtarzać.-powiedziała wkurzona. 
Zayn wstał zabrał swoje rzeczy i wyszedł.
W głębi się cieszę, że sobie poszedł, ale z drugiej strony trochę moja wina przecież mogłam mu powiedzieć, że pogadamy na przerwie, ale ja jak zawsze musiałam udawać ze go nie słyszę.

Właśnie stoję przy drzwiach i czekam jak wyjdzie Aria. Widziałam, że Austin już wyszedł, a ta jeszcze nie, więc na pewno wyjdzie przed ostatnia.
-Hej, to co tam u ciebie i Austina? -Spytałam się Ari gdy już do mnie podeszła.
-Nie wiem o co ci chodzi, to tylko mój kolega.-zaczęła  się tłumaczyć. 
-Weź nie gadaj głupot widać, że jest coś między wami.
-Hahahaha śmieszna jesteś no weź już przestań o nim gadać nic między wami nie ma. 
-Okey chodźmy teraz na boisko, bo wf mamy, Nie wiem jak ty, ale ja ćwiczę.
-Ej! Ja też ćwiczę. 
Byłyśmy już na boisku, gdy Aria wpadłam na głupi pomysł.
-Ej, pamiętasz gdy kiedyś coś mi obiecałam, że zrobisz dla nie wszystko? -Spytała.
-Tak i w związku z tym? 
-Weź podejść do Rossa i go z znienacka pocałuj.
-Co?! Oszalałaś na głowę, nie zrobię tego.-Spytałam.
-Nie! No weź chcę zobaczyć czy nadal coś do ciebie czuje i w ogóle. No weź się zrób to proszę cie.
-Jezu no dobra, ale nadal nie rozumiem po co to mam zrobić. -Powiedziałam 
-Jej cieszę się a no nie ważne chodź się przebrać.
Wyszliśmy z szatnie przebrane w szare bluzki i krótkie spodenki bo było dość ciepło jak na wrzesień.
Jezu czemu się na to zgodziłam tu jest za dużo osób. 
-Patrz tam jest Ross, weź idź teraz- pokazała na Rossa, który stał z Austinem i z Zaynem.
-Jezu nie zrobię tego jeszcze przy nich- odpowiedziałam
-No weź co się przyjmujesz to tylko Zayn i Austin. No chyba, że ty coś do Zayn'a czujesz i tego nie zrobisz? - powiedziała 
-Co popierdoliło cię do reszty?  Ja do tego idioty, bo inaczej się go nazwać nie da. Wiesz jeśli ci tak zależy to Okey pocałuje go i odejdę. Okey? 
-Okey. 
Szłam wolnym kierunku do Rossa. Jak już byłam blisko zawołałam go, żeby się obrócił.Tak też zrobił. Podeszłam dość blisko niego i po prostu go po całowałam. 
Oderwałam  się szybko i poszłam szybko w stronę Ari. Stała i się na mnie patrzyła jak na kretynkę. Podchodzę do niej macham przed oczami, a ta nic. 
-Ej! Żyjesz?-pytam 
-Tak! A sorry za gapiłam się na na reakcję Zayna po tej scenie z Rossem.
-Co jaką miał reakcje? 
-Chyba nadal ma.-poprawia mnie.
-Co? -Pytam z niedowierzaniem.
-To się na niego popatrz. 
-No patrzę i widzę, że się stawia do Rossa. Ej! Zaraz, czy on się właśnie do Ross'a stawia. Nie wróży to dobrze.
-Ej,chodź pojedziemy bliżej-powiedziała i pociągnęła mnie w ich stronę .
To co zobaczyłam trochę mnie przeraziło.
*z perspektywy Zayna*
-Kurwa, mówiłem ci, żebyś się od niej odpierdolił! Jeśli nie dociera to możemy to do chuja inaczej załatwić.- krzyczałem wręcz na niego.
-Weź się kurwa odpierdol, przecież to ona mnie pocałowała, a nie ja ją do chuja, tak?
-Ale mogłeś ją odepchnąć czy coś, a ty nic!-teraz to już mówiłem wkurwiony. 
-No dobra, weź się już uspokój. Sorry już nawet jej nie tknę tylko daj mi spokój.
-Nie będziesz mi kurwa mówił co mam robić.-powiedziałem i spojrzałem na tłum w wokół nas. Stała tam razem ze swoją przyjaciółką. Nie wiem czy mi się wydawało, ale była smutna.
Od razu złapałem z nią kontakt wzrokowy. Nie wiem ile tam tak stałem patrząc się na nią. W pewnym momencie podszedł Austin z tekstem, żebym już sobie odpuścił, bo idzie trener.
Szybko zwinelem z tego zbiorowiska i poszłem. Troszkę dalej.

*Z perspektywy Emmy*
Patrzyłam na całą tą scenkę, Z nie wiadomych przyczyn byłam bardzo smutna. Może to dla tego bałam się o Zayna? Bo wiadomo, że Ross jest nie obliczalny. Nie to, na pewno nie to. Nie słyszałam ich rozmowy, ale było widać że murat się strasznie drze na Rossa. Mój wzrok złapał kontakt ze wzrokiem Zayna. Staliśmy może tak 2 minuty w wpatrując się w siebie. Spuściłam na chwile wzrok i gdy znowu spojrzałam w tamtą stronę. Ale jego już nie było, widziałam go jak idzie zaraz za Austinem.

Po całej akcji z Rossem i Zaynem poszłam na wf. Ćwiczyliśmy po drugiej stronie boiska. Mieliśmy biegać. Z Arią udawaliśmy, że boli nas brzuch. Nie chciałam ćwiczyć. Usiedliśmy na trybunałach. Po drugiej stronie boiska stał Zayn z chłopakami z strużyny piłkarskiej. zauważyłam, że Zayn patrzy na Rossa z wrogością w oczach. Nagle odwrócił się w moją stronę. Szybko przeniosłam wzrok w inną stronę. Zayn się uśmiechną się łagodnie. 
Zayn powiedział coś na ucho trenera. Trener zawołał nas. Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Poderzliśmy do trenera nie wiedząc o co chodzi.  
-Słuchajcie-zwrócił się do nas-przejdźmy na stronę.-Trener mówił szeptem.-Nie chce wchodzić w wasze sprawy, ale czy możecie tu zostać? Wiesie, Zayn jest dobry w piłce, a on nie wejście do drużyny póki w nie będziecie tu. Nie wiem o co chodzi, ale możecie tu zostać?
-Jasne-powierzaliśmy chórem.
Trener podał koszulkę drużyny Zaynowi i powierzał coś mu do ucha. A Zayn uśmiechną się do nas. Nie wiedziałam jak wytrzymam trening. Jeśli mnie nie będzie nie wejście do drużyny? Mi to obojętne, ale trener poprodził nas o to. A ja niestety, ale nie umiem odmówić nauczycielom. Ale to co zobaczyłam nigdy bym nie pomyślała. 
-Coś nie tak?-Zachichotała Aria patrząć na moją odwartą buzie.
-Yyy, coś mówiłaś?
-Hahaha. Zakochałaś się?!
-Weź, jeszcze w nim? Nigdy.
Chodź ma niezła kratę. Nie powiem tego na głos. 
-No nie gadaj, że ci się ani trochę nie podoba.-powiedziała dość pewna siebie 
-Właśnie nie podoba mi się, możesz już skończyć?.-spytałam 
- No mogę, ale ja widzę że coś miedzy wami jest.-powiedziała z entuzjazmem.
-Skończ już.
-Okey- powiedziała troszkę smutna miną. 

Przez następne 10 minut obserwowałyśmy jak grają, Podzielili się tak, żeby Ross i Zayn byli osobno w drużynie. Cały czas moje oczy błądziły za biegającym Zaynem. Nie powiem całkiem nieźle gra i nawet się nie zdziwiłam ze drużyna w której był on wygrała. Jezu o czym ja ma myślę. Nie, tak dużej nie może być dość!-krzyczałam na siebie w myślach. 
Byłam tez troszkę zadowolona, bo w końcu mogłam się spytać Zayna czemu po prosił o to trenera, żebym tu stała. O własnie zauważyłam ze idzie w naszą stronę.
-Zayn możemy pogadać?.-spytałam gdy był już dość blisko.
-Uhm, tak jasne, coś się stało ?-pytając lekko się uśmiechnął.  
-Tak! Czemu mam tu stać?
-Bo jesteś tak jakby moim talizmanem szczęścia. A teraz sorry, ale idę do szatni.-Nim zaprotestowałam pocałował mnie w usta.
Nim coś powierzałam, Zayn już pobiegł. Co to miało być? Nie ważne. Idę do szatni.

Druga lekcją jaką mam w planie to plastyka. Kocham ten przedmiot. Tak mogę odciąć się od rzeczywistości. Ja decyduje co może znaleźć się na płótnie. Tylko w drugiej klasie można decydować na który przedmiot artystyczny można iść. Ja wybrałam kierunek malarski, a Aria muzyczny. Więc jestem sama w tym. Ale trudno. Idę pod klasie gdzie mają być zajęcia i nie dowierzam. Obok drzwi do klasy stoi nie kto inny jak sam Zayn. Uniosłam głowę do góry i spytałam się sama siebie "dlaczego ja?". Postanowiłam, że on tu nie istnieje. Że istnieje ja i płótno. 
Pięć minut póżniej zadzwonił dzwonek. Aria z jej "nowym chłopakiem" poszli do klasy muzycznej, która znajduje się na końcu szkoły. Te zajęcia nie są tylko jedną, ale czterymi. Szkoła nie chciała zadrutnic nauczycieli ani płacić za dodatkowe lekcję więc postanowili, że druga lekcja w piątek jest na zajęcia artystyczne dla drugich klas. Właśnie pani Allen wyszła z pokoju nauczycielskiego i idzie do pracowni malarskiej. Pani Allan to grucha i wysoka kobieta po czterścieście o blond włosach i zielonych oczach. Zielonooka blondynka odtworzyła klasie. Kazała każdemu kto chce mieć tu lekcje, żeby zachowywali się kulturalnie. Może nie którzy wiedzą, ale jak ktoś ją bardzo wkurzy to wypływa z niej anioł, a rodzi demon. Nikt nie chciałby mieć doszynienia z nią. Najpierw ona weszła z gracją do klasy, potem dziewczyny, a na końcu chłopaki. Zajęłam moje ulubione miejsce przy oknie. Sama siedziałam. Mam takie szczęście, że jestem jej ulubienicą i nie każe mi z kimś siedzieć. Wysągnełam mój piórnik. Wyjmuje z niego mój ołówek do szkicowania i też ołówek do cieni. Chciałam już coś narysować na szkicowniku, ale poczułam, że ktoś siedzi obok mnie. Odwróciłam się, żeby sprawdzić kto to. Nie wieże. Malik. Co on chce ode mnie? Pytałam się w myślach. Nie będę na niego zwracać uwagi. Może odpuści.
-Ej! Nie mogłeś sobie usiąść gdzie indziej?-spytałam 
-Wszystkie inne miejsca są już zajęte.
 Rozglądnęłam się po klasie i zobaczyła wolną pierwszą ławkę. 
-No chyba przegapiłeś jedna ławkę z przodu, jest wolne nie mogłeś sobie tam usiąść ? 
-Nie będę siedział w pierwszej ławce, a po za tym mi tu dobrze.
Nie chciałam już z nim nawet rozmawiać, bo ta dyskusja była by zbędna. Wzięłam się od razu za rysowanie.

Pod koniec lekcji byłam.bardzo nie zadowolona z siebie bo praktycznie nic nie narysowałam. Miałam tylko narysowana postać w szkicowniku. Coraz gorzej rysuje, a dziś to przeszłam samą siebie.
Następne lekcje minęły dość szybko. Już miałam wychodzić z bram szkoły z Aria. Ale ktoś złapał mnie za rękę. Gdy się odwróciłam zobaczyłam nie kogo innego tylko Zayna.  ,
-Co ty robisz? Puść mnie!-krzyczałam na niego.
-Nie krzycz, przyszedłem tylko powiedzieć, że się nie pożegnałaś.-mówiąc to uśmiechał się. 
-Na razie- powiedziałam 
-Haha, dobrze wiesz o co mi chodziło.-uśmiechnął się zadziornie.
Nie zdążyłam zareagować, a on po prostu mnie pocałował i odszedł do Gigi.
Byłam lekko zdziwiona, ten dzień się robi coraz bardziej dziwniejszy. Nie przejmując się, że Aria stała jak słup soli pociągnęła ja w stronę bramy.  
Za nim dotarliśmy do budynku minęło 30 minut. Mieliśmy się spotkać z resztą ekipy przed budynkiem.  Budynek wyglądał na zadbany. Pomalowano go na biało. Widziałam, że inni członkowie grupy gapili się na nas dziwnie. Roześmialiśmy się. Aria z resztą poszli się przebrać. Zostawili mnie z Willem. Will to jakby pomocnik ekipy. Ubrali się <klik> . 
Każda eliminacja trwa około 5 minut. Może dla innych to krótko, ale dla tych ludzi to wielki wysiłek. 
Gdy skończyli wyszli za ścianki. Will patrząc jak wychodzą wstał z ławki i poszturchał mnie. Nie wiedząc o co chodzi wyjęłam słuchawki. Wstałam  i poszłam do Ari i jej ekipy.
-I jak?-spytałam.
-Niestety...-Każdy miał smutną minę-Dostaliśmy się-Powiedzieli chórem.
-chodźmy świętować!-Wykrzyknęła ciemno skóra Ashy o ciemnych oczach. 
-Sorry Ale ja nie mogę bo już omówiona jestem.Wybaczcie-powiedziałam do nich.
-Ej no nie pójdziesz z nami no weź nie bądź taka a do Ross'a zawsze następnym razem możesz przyjść,
-Eh no dobra to chodźmy się bawić-zgodziłam sie bo czego sie nie robi dla przyjaciółki a na imprezę mogę przyjść kiedy indziej . 
-Ooo wiedziałam że się zgodzisz.- powiedziała po czym mnie przytuliła 
----------------------------------------
Jest i  czwarty rozdział mamy na dzieje ze się spodoba 

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział III

      Następnego dnia stałam o siódmej. Nie mam siły wstać. Nie chce go widzieć. Bym oddała wszystko, żeby nie idź do szkoły. Dobra trzeba wstawać. Patrze na telefon, co leży na szafce nocnej. Jest już pół to ósmej. Cholera!
      Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Jak to możliwe?! Przecież leżałam krótko. Nie ważne. Ubrałam (klik) Zjadłam śniadanie. Na śniadanie były tosty z czekoladą i sok pomarańczowy. Popatrzyłam na plan lekcji. Świetnie! Na ostatniej lekcji mam biologię. Czyli musie z nim siedzieć. Czy mogło być gorzej?!
      Siedziałam w domu do ósmej piętnaście. Musie sama idź do szkoły. Ponieważ Aria pojechała do swoich dziadków na rocznice. Niesamowite jest to, że jej dziadkowie są już czterdzieści lat razem. A ich miłość jest ta sama co czterdzieści lat temu. Choć dzieliły je mile. Dosłownie. Jej babcia jest z Polski, a dziadek z Anglii. Choć nie wierze w te bajeczki o miłości, ale jak widzie dziadków Ari od razu ciepło mi w środku. Jak oni wytrzymali tyle lat? Ja z matką nawet nie wytrzymuje minuty w jednym pokoju. Jeśli jest w domu to robi mi awantury.

      Cały dzień poszedł nawet dość szybko. Właśnie czekam na ostatnią lekcję. Czyli na biologię z panem Evanem. Choć biologia jest ciekawa zwłaszcza z panem Evanem, ale nie podoba mi się, że musie siedzieć z Zaynem. Nagle zadzwonił dzwonek. Czekałam jak każdy wejście do klasy. Wole się nie pchać. Obok drzwi klasy stał Zayn. Chyba na coś lub kogoś czekał. Podeszłam do drzwi, aby wejść. Zayn gestem ręki zapraszał mnie do klasy. Coś się zmieniło. Coś się zmieniło w nim. Nie zachowywał się tak wczoraj. Jest bardziej miły i dżentelmeński. Coś tu nie gra. To mnie bardzo zdziwiło. Co on knuję?

      Wszedł za mną do klasy. Usiadłam w ławce. Nie wiedziałam co zrobić. Czy powiedzieć co o nim myślę? Czy milczeć? Nie. Nie jestem Arią. Nie umiem powiedzieć prosto w twarz co myślę. Lepiej zamilknę. Nie mam zamiaru gadać się do niego.
      Rozpakowałam się. Zayn jak wczoraj, siedzi na telefonie. Jeszcze czterdzieści cztery minuty. Spoko!
-Sorry, że byłem wczoraj taki nie miły.-Odwrócił się do mnie z lekkim uśmiechem.
-Nie ma sprawy.-Kłamałam. Nie lubię go. Mam takie przeczucie, że coś złego planuje.
-A tak w ogóle, jestem Zayn.-Podał rękę.
-Emma.-Nie podałam mu ręki.
-Ok Emma.-Czuł się chyba zakłopotany.
-Przeszkadzam wam?-Zapytał pan Evans patrząc na nas.
-Nie!-Odpowiedziałam razem z Zaynem. Wyprostowałam się.
-Więc dzisiejszym tematem Będzie odpowiedni partner.-Odparł pan Evans.
-Ale co to ma wspólnego z biologią?-Zapytał z ciekawością chłopak z tyłu.
-Właśnie dzięki temu, że nie masie wychowania w rodzinie, to trzeba was wyedukawać.-Ściągną okulary pan Evans.-Od razu zacznę. Jaki ma być idealny partner dla...-przerwał patrząc po klasie.-Panie Bell, czy obroni pan honor bez myślnych piłkarzy? Czy będzie pan bez myślnym mięśniakiem?
-Wolę tą drugą opcję.-Uśmiechną się szeroko, a cała klasa się śmiała z tego. Cała obróć mnie i Zayna.
Pan Bell ma na imię Ross. To mój były chłopak.
-A więc...-Wskazał palcem na mnie.-Panno Marin, proszę odpowiedzieć.
-Nigdy nad tym nie myślałam.-Odparłam szczerze.
-Więc proszę pomyśleć teraz.
-Odpowiedni partner powinien...-Przerwałam nie wiedziałam  co powiedzieć. Czułam się nie zręcznie. Z denerwowania bawiłam się długopisem. Nie mam pomysłu.
-Powinien być twardy, czuły, miły, być sobą i mieć pazur.-Odpowiadał Zayn nie spuszczając mnie ze swoich ciemnych brązowych oczów. Klasa między sobą szeptała. Nie zwracał na to uwagi. Jakbym tylko ja istniała.
-Dziękuje panno Marin.-Odpowiedział z lekkim uśmiechem pan Evans.
      Cała klasa chichotała z tego. Wtedy coś poczułam. Nie chciałam, żeby poznał się na mnie. Nie wiedziałam co czułam. Ale gdy wypowiadał te słowa patrzył się na mnie jak na jakąś królową. Podobno oczy to zwierciadło duszy.  Teraz widziałam w jego oczach jego dusze. Była ciepła i czułą. Nie! Nie! Nie! Nie dam się tak łatwo. Nawet czułymi słówkami. Wracam na Ziemie.
-Nie ma za co.-odpowiedział Malik bawiąc się długopisem.
-Mhm, dobrze może cie się już spakować i jak zadzwoni dzwonek to wyjdźcie ja idę do biblioteki zaraz obok.Było dopiero 25 po a dzwonek jest 40 wiec mamy jeszcze 15 min wolnego .Spakowałam się i poszłam pogadać z Liss nie zwracając uwagi na Malik.
Podeszłam do Liss i się  przywitałam. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym.Gdy zaczynałyśmy gadać o Maliku przyszedł Ross ze swoim głupim uśmieszkiem.
-Siemka emm!.-powiedział Ross
-Hej co chcesz ?.
-A coś ty taka ostra? a przyszedłem sie spytać czy teraz w takich gustujesz ?  .
-Ja ostra śmieszne,w takich czyli w kim ?.- spytałam z wymuszonym uśmiechem.
-hahah, no w tym nowym.
-wybuchłam śmiechem-Ross popierdoliło cię do reszty, ja w kimś takim nie nie nie-. była lekko z mieszana tym co spytał czy on był zazdrosny? ale o co ? Nie ważne.
-Aha. nie no tylko chciałem wiedzieć dobra na razie.-odszedł szybciej niż się zjawił .

Droga powrotna do domu minęła dość szybko jak zawsze chodzę 15 min to dzisiaj szła nie całe 10 min .Wchodząc do domu dostałam wiadomość od Rossa że u niego w domu jest w sobote impreza i ze jestem zaproszona razem z Arią. Nie powiem ucieszyłam się od kiedy z nim zerwałam nie zapraszał mnie na imprezy.Wchodząc do domu. Krzyknelam dzień dobry bo wiedziałam że gosposia jest w domu.W kuchni od raza zobaczyłam panią Stelmach która robi dla mnie obiadek, nie powiem że nie tęsknię za mama fajnie by było z nią kiedyś tak usiąść i zrobić coś wspólnie.Nie ważne. Porozmawiajmy z panią Stelman przy obiedzie i po skończonym posiłku poszłam na górę. Od robiłam zadania domowe i napisałam sms'a  Ari.


Do: Aria
Od:Emmy 
Hej, sory jeśli ci przeszkadzam ale chciałam się spytac czy idziesz na imprezę do Ross'a? :*

Następnie położyłam się na łóżku i bawiłam się telefonem.Długo nie czekałam na sms'a dopisała mi jakoś po 5 min.

Od: Ari 
Do: Emmy 
Hejka,nie przeszkadzasz mi i tak się tu trochę nudzę.Impreza jest u Ross'a? Nie dostałam żadnego powiadomienia ani sms'a :( ale tak pójdę więc pójdziemy razem ok? A tak w ogóle to kiedy ona jest?.

Dziwne ze nic nie dostała przecież się kiedyś z nim przyjaźniła ale może sobie zapomniał czy coś. 

Do : Ari 
Od : Emmy
A to spoko,no właśnie jest a to może sobie zapomniał czy coś. Heh czytasz mi myślach miałam to samo zaproponować. Napisał mi sms'a że w sobotę  ale jeszcze nie wiem o której prawdopodobnie dowiemy się w szkole.
---------


Rozdział nie sprawdzony za co bardzo przepraszamy i jest też krótki bo nie mamy weny. 
Czytasz =komentujesz 
Dla ciebie to nic,a dla nas motywacja do pisania. 

środa, 14 stycznia 2015

rozdział 2

Od ogłoszenia jak mamy siedzieć na biologii. Minęło nie całe 5minut, a my z Arią  nadal rozmawiamy o tym ze nie będziemy się przesiadać.
-Proszę Pana, ale przysięgamy my w tym roku będziemy siedzieć cicho-powiedziała Aria
-Nie, dziewczynki w tamtym roku też miałyście siedzieć cicho a co z tego wyszło? - spytał.
Nic nie odpowiedziałyśmy bo wiedziałyśmy jaka jest prawda.
-No właśnie nic z tego nie wyszlo, więc w tym roku będzie cię siedziały osobno- powiedział.
-Ale...- nie pozwolił mi skończyć i od razu mi przerwał.
-Nie ma żadnego ale, ma cię się przesiąść w trybie natychmiastowym.
-Kurwa- powiedziałam pod nosem. A to tylko dla tego że się wkurzyłam.
- przepraszam czy panienka Emma może powtórzyć co przed chwilą powiedziała?.
-Ja?  Przecież nic nie powiedziałam.
-No dobrze.Ale a tej chwili się przesiadajcie!
Powolnymi ruchami zbierałam swoje rzeczy i szłam do ławki Malika-naprawdę nie chciałam z nim siedzieć, a najbardziej po incydencie z rana.
Kładę swoje rzeczy na ławce i siadam na krześle obok Malika.  
      Siedziałam obok niego nie odzywając się. On też tak zrobił. Wkurzona jestem na pana Evansa. Zawsze siedziałam z Arią odkąd pamiętam. A teraz mam siedzieć z tym dupkiem? Aria też nie chętnie siedziała z Gigi. Zawsze wkurzało ją takie plastiki. Nie lubi jak dziewczyna maluje się tak, że wygląda jak transwestyta. Raz dała liścia Sarah za to. To było w pierwszej klasie liceum. Sarah za to, że ją niby "pobiła" pozwała ją do sądu. Aria dostała kuratora sądowego. Prawnicy tatusia Sarah załatwili jej 2 lata kuratora.Odtąd unikają się. Czyli, że do osiemnastki nie może się ruszyć na krok bez zgody kuratora. Od tego incydentu Aria się uspokoiła. Mam nadzieje, że nie wybuchnie. Sąd prosił ją o pójście na terapie. Śmiałyśmy się z tego bardzo długo. Ale jeśli wybuchnie to sąd ją wyśle.
      Napisałam na małej kartce "masakra" podałam ją Lissy. Powierzałam, żeby podała to do Ari. Chciałam, aby ktoś inny podał, choć Zayn był obok, a ławka Ari jest duć obok to nie chciałam nawet o to prosić. Lissa podało Iblis, a ona Jevowi, a on Ari. Aria spojrzała na mnie i przytaknęła. Spojrzałam na Zayna. Zbyt patrzony w telefon, żeby mnie zauważyć. Telefon schowany jest pod ławką. Uśmiechnęłam się lekko przypominając sobie coś. To było rok temu. Na lekcji chemii pani Javer powierzała, że jak ktoś choć powie słówko to stawi od razu jedynkę. Więc schowaliśmy telefony pod ławkami i pisaliśmy. 
      Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Spakowałam się nie zwracając uwagi na Zayna. Choć Zayn na dupka nieźle wygląda. Dość! Nie mogę o nim tak myśleć. Nie mogę o nim myśleć w dobrym znaczeniu. Znam takich typów. Po tym jak mnie potraktował dziś rano... Skoda gadać.
      Właśnie wyszłam z klasy i czekam na Ari, ona zawsze musi wyjść przed ostatnia. Poszłyśmy z Aria na drugi koniec szkoły, bo tam jest sala matematyczna, a właśnie po tej lekcji mamy majze.

-Ej! Ale ten nowy jest niezły, co nie?-Powiedziała Ari.
Nie odpowiedziałam, ale za to zmarszczyłam brwi i popatrzyłam się na nią jak na idiotkę.
-Ehh, No co przecież ładny jest!
-Haha, no może i jest, ale to nie zmienia faktu ze to dupek.Nie odpowiedziałam, ale za to zmarszczyłam brwi i popatrzyłam się na nią jak na idiotkę.
-Ehh, No co przecież ładny jest!
-Haha, no może i jest, ale to nie zmienia faktu ze to dupek.
- Czy ty czegoś mi nie powiedziałaś?-mówiąc to podniosła brew do góry, Tak komicznie to wyglądało.
-No bo ja na niego przez przypadek rano wpadłam jak szłam do ciebię.
-Co jak to wpadłas ? Na niego?
-No normalnie szłam z słuchawkami w uszach nie patrzyłam na dr)ogę. I tak wyszło.
-Czyli powiadasz ze wasze spotkanie było przypadkowe?
-Nie kurwa było celowe-.--powiedziałam z sarkazmem
-No dobra, dobra  nie było tematu.
Gadałyśmy my jeszcze chwilę i w pewnym momencie dopiero zajarzyłam ze już jesteśmy koło sali chemicznej. Weszłam z Ari do sali zostawiłam swoje rzeczy, wzięłam tylko telefon i poszłyśmy sobie na usiąść na parapet w korytarzu.Lekcję się zaczęły a ja siedziałam z ARia na każdej następnej .O 15:20 skończyliśmy lekcjie, odprowadziłam Arie po drodze do domu i od razu poszłam  do swojego domu . Od razu jak weszłam  podgrzałam  sobie jedzonko i pobiegłam szybko na górę. Zjadłam i od robiłam  potrzebne zadania . Położyłam się na łóżku gdzieś około 23 i od razu usunęłam
______________________________________
Jest i drugi rozdział mamy na dzieje ze się spodoba 

czytasz=komentujesz :* 

środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 1

Co chwilę obracałam się na drugi bok. Niestety nie znalazłam sobie odpowiedniego zajęcia na ten czas, póki pani Stelman nie zejdzie strychu .Zwlekłam się z łóżka i podeszłam powolnym krokiem do szafy wyciągając (klik).   Podeszłam do okna i wpatrywałam się w panoramę Londynu.Ta pora roku jest dość dziwna  jeszcze nie ma wiosny a już leje. UHG jak ja uwielbiam Londyn. jeszcze chwile wpatrywałam się w panoramę i popędziłam do łazienki przebrać się i  umyć.Gotowa wróciłam do pokoju sprawdzić na moim telefonie która godzina.Na szczęście była dopiero 8:12 a do szkoły na 9:35.Spakowałam jeszcze potrzebne rzeczy do torebki i poszłam na dłuu .Pani Stelman stała w kuchni i układała mi na naleśniki cieniutko pokrojone banany.Wzięłam tace z jedzeniem i poszłam jeść do stołu.Zaraz po skończonym śniadaniu ubrałam buty i poszłam po arie.Idąc tak samej trochę mi się  nudziło wiec włączyłam sobie swoja ulubiona piosenkę i włożyłam słuchawki do uszu.Pod głosniłam muzykę na ful wiec teoretycznie nic nie słyszałam.Szłam w patrzano w swoje buty, nucąc piosenke i w pewnym momencie moja głowa spotkała sie z kimś.O jezu teraz sie dopiero skapłam ze na kogoś w padłam był to chłopak o głowę wyższy niż ja.
-O jezu sory nie zauważyłam cie -rzuciłam cicho    
- no to kurwa następnym razem patrz jak łazisz- i odszedł.
 -mhmm, dupek -rzuciłam bardziej do siebie niż do niego.
Jeszcze tylko dwa domy i będę  u ari jestem strasznie ciekawa jak sie ubrała na rozpoczęcie roku.Właśnie widze arie wychodzącą z domu.Macham do niej i odrazu mam na twarzy uśmiech. Z Aria znamy sie prawie od podstawówki.Jest moją najlepszą przyjaciołką kocham ja po prostu.Aria jak zawsze wygłada prze slicznie jej ciemne brązowe włosy pasują idealnie do jej dzisiejszego stroju <klik>
-Cześć piękna-rzuciłam
-Hej, ja piękna no coś ty nie tak jak ty !-powiedziała
-hahaha, uważam to jako komplement dzięki a teraz chodz do szkoły bo sie spóźnimy.
Właśnie przyszłam z Arią do szkoły. Witaj szkoło,tęskniłaś? Te same twarze. Te same rzeczy. Chodź widzie młode twarze. Ta szkoła jest jak inne. Zauważam Austina w towarzystwie "plastków" szkolnych i jakiegoś chłopaka. W skład plastików wchodzą Gigi, Alex i Sarah. Zastanawia mnie kim jest ten chłopak. Stoi tyłem. Nie widzie jego twarzy.
      Idę na lekcje. Pierwszą mam biologię. Klasa biologiczna znajduje się w lewym skrzydle szkoły. Właśnie przez wakacje szkoła była wyremontowana ponieważ wybuch pożar w sali matematycznej. Przez to ktoś dał pieniądze na to. Ciekawe kto je dał? Nie ważne. Szybko z Arią poszliśmy to sali biologicznej. Nie mam zbyt dobrej kondycji. Sala znajduje się na końcu szkoły.  Na szczęście zdążylismy  na lekcje. Usiadłam razem z Arią w trzeciej ławce.
      Pan Evan jest nauczycielem biologii, ale też trenerem naszej drużyny piłki nożnej. Postawił na biurku dzisiejszą gazetę i kubek kawy.
-Klaso! Poznaj cie naszego nowego ucznia. Zayna Malika.-pokazał na chłopaka, który siedział z Gigi. Nie zauważyłam go nawet. To ten chłopak. To ten chłopak co wypadłam na niego rano.-Teraz przejdę do rzeczy. Niektórzy z was gadali cały czas w tamtym roku .-Pokazał  palcem na nas dwie.-Więc ci od okna mają przesiądź się tam gdzie są drzwi i na odwrótCo on powierzał? Mam siedzieć z... Z tym dupkiem? Wynika na to, że tak. Zaraz! Jak ja z nim siedzie to Aria będzie sied
zieć z tą jendźą. Ona ma gorzej.

----------------------------------------
Oto rozdział pierwszy . Więc na początek przepraszamy że to dział jest krótki. Następnym razem będzie duszy.  Pisany wspólnie z OPĘTANĄ DUSZĄ 

wtorek, 6 stycznia 2015

Prolog

Ona-miła, spokojna dziewczyna.Jej matka prowadzi firmę, która zawsze jest na pierwszym miejscu .Teoretycznie ma wszystko.Ale brakuje jej matki.Wychowywała się praktycznie sama.Przeżyła w życiu już dość sporo,śmierć dwóch kochających osób.Jedyne, czego się boi to miłość .Zawsze wiąże się z cierpieniem.Czy aby na pewno?


 On-wredny,arogancki i niebezpieczny jednym zdaniem ma wszystkich w dupie.Jest niebywale przystojny.W swojej branży próbuje wygryźć każdego, kto będzie próbował zająć jego miejsce.Ale to tylko początek,Chłopak kocha imprezy,narkotyki i wiele innych nie przyjemnych spraw.Kobieciarz.Jednym słowem nie skończony cham. Nie wierzy w miłość, uważa ze to strata czasu.Czy aby na pewno ?


------------------------------------------------------------------------
Oto nowe opowiadanie, mam nadzieję, że wam się spodoba ;)
 

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Bohaterowie

 Zayn Malik, 19 lat
Emma Marin, 17 lat










Austin Mahone, 19 lat















 Aria Mont, 17 lat











 Gigi Bell, 17 lat










Alex White , 17 lat











Sarah Green Mandy, 17 lat










Lena Malik, 37 lat













Holly Marin, 35 lat






Liss'a Stevens, 17 lat










Ross Bell 18 lat