Serio? Nie o dezwiesz się do mnie?
-um....(chwila ciszy) spierdalaj-powiedziałam po czym wstałam wzięłam rzeczy i wyszłam z sali. Wyszłam równo z dzwonkiem więc nic się szczególnie nie stało.
Kierowalam się właśnie korytarzem na samej górze do sklepiku.Ale moje nie doczekanie jak zawsze coś musi mi w tym przeszkodzić.Ktoś pociągnął mnie mocno za nadgarstek tak że wpadłam od razu do małego zaułku.Tak to był zayn czego ja mogłam się spodziewać.
-Czego ty nie rozumiesz? Przeciw jasno się wyraziłam tak?
-Ale o co ci chodzi nie rozumiem cię? Przecież ostatnio nie narzekałas na moje towarzystwo.
-Nie rozumiem to ja ciebie!
Przyjechales do tej szkoły na początku mnie olales a teraz zgrywasz kogoś ważnego w moim zyciu.Nie rozumiesz daj mi spokuj, bo już na pewno pochwaliles się swoim znajomym co robiłeś że mną. A ja nie chce być najpiękniej wyśmiewana i ogólnie więc daj mi spokuj.A i puść moją rękę bo to boli.
-Wcale to nie tak!
-A jak? jak mogę wiedzieć może nie powiedziałeś swoim znajomym co robiliśmy?
-....-nic nie powiedział tylko się we mnie wpatrywal tymi swoimi czekoladowymi oczami.
-Tak tez myślałam. Szybko wyszarpalam mój nadgarstek i poszłam w dobrze znana mi drogę (do lazienki)
--Lunch---
Szłam na lunch razem z Liss no jak zawsze nie mogłam znaleść Ari. Pewnie gdzieś jest ze swoi
Nowym kolega.
Siedziałyśmy może jakoś chwilę i gadałyśmy o pierdolach.
Nie wiem czemu ale nagle w oczy rzuciła mi się pewna para która siedzi koło murku i normalnie zjada swoje twarze bo całowaniem bym tego nie nazwała. Nie mam stu % pewności kto to jest ale na pewno to zayn. Nie mam pojęcia czemu ale poczułam się tak jakby zdradzona takie małe igiełki wbijały mi się w serce. Naprawdę dziwne uczucie, ale to nie ważne bp to będzie dziwnie wyglądało gdy będę się na nich patrzeć.
-O hej wszędzie was szukałam- powiedziała ari przysiadajac się do mnie i liss.
-A my ciebie -powiedziałam bez entuzjazmu.
-Ej coś się dzieje
-em nic a co?
-nie przejmuj się nim podobno gigi nie dawała mu spokoju a po tym jak ty mu podobno dałaś kosza to wiesz się pocieszyć.
-Z skąd ty takie rZeczy wiesz?
Oczy liss zrobiły się jak jakieś wielkie rolnetki i cały czas sledzily moją rozmowę z Arią.
-No bo Zayn powiedział Andrei Andrei powiedzial Austinowi a ten powiedzial Mirandzie a ta polowie szkole I z tad wiem.
-Ah tak czyli co cała szkoła wie? -No można tak powiedzieć ale ciesz się nie powiedział waszych pikantnych szczegółów swoim kolegą. -Jakich pikantnych szczegółów jak nic takiego nie miało miejsca. Dobra nie gadaj my o tym. Lepiej mi powiedz cię co mamy po tej lekcji?
-Oh, no wf i do domu ale mi się jakoś na niego nie chce iść więc ewentualnie można się zarwac co wy na to?
-Ja w to w chodZę- powiedziałam
-Ją też.
WyrZuciłam połowę lunchu na kosza wzięłam swoje rZeczy i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Całe dwie godziny po opuszczeniu szkoły spędziliśmy w centrum handlowym. Poszłyśmy jeszcze coś zjeść i pojechaliśmy do swoich domów.
W domu byłam jakoś koło 18. Wzięłam prysznic odrabilam to co miałam dzisiaj do zrobienia i po sprawdzałam swojego insta snapa i ogólnie.
Była 22:30 wiesz szybko przegrałam się w piżamie i poszłam rozmyślań do łóżka nad swoim zyciem
danger
poniedziałek, 27 czerwca 2016
8 cz 1
Właśnie zaczynam moja druga lekcjie angielskiego. Zdziwiłonie to ze chodź dostałam sms-a od zayna. To on i tak nie pojawił się na pierwszej lekcji, pewnie teraz chwali się kolegą co robiliśmy. Ją to na prawdę straciłam rozum.
-Przepraszam, czy panienka mnie słucha?
-umm, co?
-Nie co tylko proszę, to po pierwsze a po drugie mogę się dowiedzieć gdZie pani była jak zapytałam czy się dobrze czujesz?
-Tak, tak przepraszam.
-To mogę się dowiedzieć gdzie emma byłaś myślami?
-yym, no...-nie zdorzylam nic powiedzieć wiecej,ponieważ drzwi do klasy zostały otwarte.
To było dziwne do klasy wszedł dyrektor z Zayn'em, który był ubrany cały na czarno. Nie wiedziałam o co się chodzi ale byłam świadoma ze się zaraz dowiem. Do klasy wpadł w szybkim tempie jeszcze nasz wychowawca.
-Przepraszam pania Ze lekcjie przerywam, a Pana ze poprosiłem żeby pan tu przyszedł,ale jest sprawa bardzo wazna.
-Nic się nie stało ale o co chodzi?
-Złapałem zayn'a który palił trawkę, więc zabrałem narkotyk i pomyślałem że od razu przeszukamy cała klasę a wy jako nauczyciele mi w tym pomoże cię.
Wpatrywalam się w nauczycieli a. Nawet chwili na Zayna, który gdy się skąpnoł że na niego patrzę od razu jakoś posmutniał. Była to dość dziwną sytuacjia.
Właśnie wypakowałam swoje rzeczy z torebki. A nauczyciel przeglodal moja torbę najdłużej jakby chciał coś w niej znaleść.
Ale mu się nie udało. Po pół godzinie przeszukali wszystkich i wyszli zostawiając nam 10 minut lekcji.Zayn jak na złość usiadł sobie ze mną.
-Hej co tam?
I on serio myśli ze będę z gadala po takiej akcji jest on w wielkim błędzie.
_________________________
Nie było nie tu bardzo długo ale przepraszam bo są małe problemy z pisaniem drugiej autorki więc postanowiłam wam to nadrobić
-Przepraszam, czy panienka mnie słucha?
-umm, co?
-Nie co tylko proszę, to po pierwsze a po drugie mogę się dowiedzieć gdZie pani była jak zapytałam czy się dobrze czujesz?
-Tak, tak przepraszam.
-To mogę się dowiedzieć gdzie emma byłaś myślami?
-yym, no...-nie zdorzylam nic powiedzieć wiecej,ponieważ drzwi do klasy zostały otwarte.
To było dziwne do klasy wszedł dyrektor z Zayn'em, który był ubrany cały na czarno. Nie wiedziałam o co się chodzi ale byłam świadoma ze się zaraz dowiem. Do klasy wpadł w szybkim tempie jeszcze nasz wychowawca.
-Przepraszam pania Ze lekcjie przerywam, a Pana ze poprosiłem żeby pan tu przyszedł,ale jest sprawa bardzo wazna.
-Nic się nie stało ale o co chodzi?
-Złapałem zayn'a który palił trawkę, więc zabrałem narkotyk i pomyślałem że od razu przeszukamy cała klasę a wy jako nauczyciele mi w tym pomoże cię.
Wpatrywalam się w nauczycieli a. Nawet chwili na Zayna, który gdy się skąpnoł że na niego patrzę od razu jakoś posmutniał. Była to dość dziwną sytuacjia.
Właśnie wypakowałam swoje rzeczy z torebki. A nauczyciel przeglodal moja torbę najdłużej jakby chciał coś w niej znaleść.
Ale mu się nie udało. Po pół godzinie przeszukali wszystkich i wyszli zostawiając nam 10 minut lekcji.Zayn jak na złość usiadł sobie ze mną.
-Hej co tam?
I on serio myśli ze będę z gadala po takiej akcji jest on w wielkim błędzie.
_________________________
Nie było nie tu bardzo długo ale przepraszam bo są małe problemy z pisaniem drugiej autorki więc postanowiłam wam to nadrobić
sobota, 11 kwietnia 2015
rodzial VII
Wesołym miasteczku było naprawdę fajnie.strasznie mi się podobało i ogólnie dużo się śmiałam Zayn chyba też bo miał uśmiech od ucha do ucha.
Nie dawno wróciliśmy z wesołego miasteczka. Staliśmy właśnie na korytarzu u mnie w domu bo Zayn nie chciał wejść dalej. Może się boi chociaż nie wiem czego przecież w domu tylko jest gosposia.
-No to wiesz Zayn dzięki za dzisiaj była naprawdę fajnie.-powiedziałam żeby zagłuszyć ciszę między nami.
-Naprawdę ci się podobało? Więc czyli mogę liczyć na drugi taki wypad z tobą?-wypowiadając te słowa podniósł dziwnie brew do góry.
-No tak podobało mi się ale na drugi taki wypad nie masz co liczyć, na pewno znajdziesz sobie kogoś na moje zastępstwo.
-Chyba jednak wolałbym ciebie.-mówiąc to zrobił dwa kroki w moją stronę dzięki czemu zmniejszył przestrzeń między nami. Był nawet ciut za blisko, jego nos docierał się o mój a nasze usta dzieliły zaledwie parę centymetrów. Położył ręce na moich biodrach i momentalnie się we mnie wbił. Nie wiem czemu jego usta sprawiały mi taką przyjemność że pogłębiłam pocałunek.
Jezu jak on dobrze całuję.-moje.myśli szalaly z jednej strony a z drugiej mówiły mi żebym przerwała ten pocałunek.
Ja oczywiście sama nie wiem czemu posluchalam tej drugiej strony.
-Ehh...Zayn...przestań-miałam między pocalunkami
-O...co. ..ci. .chodzi przecież sama chcialas.
Po tym jak to usłyszałam od razu go odepchnelam. Stałam tak chwilę wynajmując oddech on chyba też. Czuje się jakbym jakiś maraton przebiegła.
Po tym jak informowała oddech odzyskałam zdrowy rozsądek.
-Zayn nie chcę cię wyganiać ale było by lepiej gdy byś już poszedł.
-Właśnie w tym momencie mnie wybawiasz ale i tak miałem już iść. Do zobaczenia w szkole. Po tych słowach porostu wyszedł.
Jak ja sobie pomyślę teraz to pewnie każdy w szkole będzie wiedział bosz czemu byłam taką głupią, jak mogłam udać się tak perfidnie oszukać. Głupia Głupia Głupia te słowa chodziły po mojej głowie cały czas do momentu gdy się położyłam spać.
Oczywiście szybko usnęłam bo ja kocham spać, wiem że jutro do szkoły więc muszę wcześnie wstać.
Lekkie promienie słońca nie dawały dalej spać moim oczami więc musiałam wstać.
Dzisiaj wyjątkowo szybko się obudziłam popatrzyłam na zegarek Była 7:03 więc mam jeszcze 30 minut żeby się ogarnąć. Podeszłam do szafy to był jedyny dzień w którym wiem w co mam się obrać. wybrałam potrzebne ciuchy tylko torebkę wybrałam tą.poszłam szybko do łazienki umyłam sie obrałam i pomalowałam. Gotowa zeszłam już na na parter do kuchni. Zjadłam kanapki z pomidorem, włożyłam buty sprawdzając jeszcze telefon było już 39 po wiec zaczęłam się trochę spieszyć.
Właśnie odchodziłam do ari która miała czekac na mnie na rogu 7/14 weeet bass .
przywitałam się z nią i poszłyśmy do szkoły słuchając piosenek z mojego ipoda.
Nie dawno wróciliśmy z wesołego miasteczka. Staliśmy właśnie na korytarzu u mnie w domu bo Zayn nie chciał wejść dalej. Może się boi chociaż nie wiem czego przecież w domu tylko jest gosposia.
-No to wiesz Zayn dzięki za dzisiaj była naprawdę fajnie.-powiedziałam żeby zagłuszyć ciszę między nami.
-Naprawdę ci się podobało? Więc czyli mogę liczyć na drugi taki wypad z tobą?-wypowiadając te słowa podniósł dziwnie brew do góry.
-No tak podobało mi się ale na drugi taki wypad nie masz co liczyć, na pewno znajdziesz sobie kogoś na moje zastępstwo.
-Chyba jednak wolałbym ciebie.-mówiąc to zrobił dwa kroki w moją stronę dzięki czemu zmniejszył przestrzeń między nami. Był nawet ciut za blisko, jego nos docierał się o mój a nasze usta dzieliły zaledwie parę centymetrów. Położył ręce na moich biodrach i momentalnie się we mnie wbił. Nie wiem czemu jego usta sprawiały mi taką przyjemność że pogłębiłam pocałunek.
Jezu jak on dobrze całuję.-moje.myśli szalaly z jednej strony a z drugiej mówiły mi żebym przerwała ten pocałunek.
Ja oczywiście sama nie wiem czemu posluchalam tej drugiej strony.
-Ehh...Zayn...przestań-miałam między pocalunkami
-O...co. ..ci. .chodzi przecież sama chcialas.
Po tym jak to usłyszałam od razu go odepchnelam. Stałam tak chwilę wynajmując oddech on chyba też. Czuje się jakbym jakiś maraton przebiegła.
Po tym jak informowała oddech odzyskałam zdrowy rozsądek.
-Zayn nie chcę cię wyganiać ale było by lepiej gdy byś już poszedł.
-Właśnie w tym momencie mnie wybawiasz ale i tak miałem już iść. Do zobaczenia w szkole. Po tych słowach porostu wyszedł.
Jak ja sobie pomyślę teraz to pewnie każdy w szkole będzie wiedział bosz czemu byłam taką głupią, jak mogłam udać się tak perfidnie oszukać. Głupia Głupia Głupia te słowa chodziły po mojej głowie cały czas do momentu gdy się położyłam spać.
Oczywiście szybko usnęłam bo ja kocham spać, wiem że jutro do szkoły więc muszę wcześnie wstać.
Lekkie promienie słońca nie dawały dalej spać moim oczami więc musiałam wstać.
Dzisiaj wyjątkowo szybko się obudziłam popatrzyłam na zegarek Była 7:03 więc mam jeszcze 30 minut żeby się ogarnąć. Podeszłam do szafy to był jedyny dzień w którym wiem w co mam się obrać. wybrałam potrzebne ciuchy tylko torebkę wybrałam tą.poszłam szybko do łazienki umyłam sie obrałam i pomalowałam. Gotowa zeszłam już na na parter do kuchni. Zjadłam kanapki z pomidorem, włożyłam buty sprawdzając jeszcze telefon było już 39 po wiec zaczęłam się trochę spieszyć.
Właśnie odchodziłam do ari która miała czekac na mnie na rogu 7/14 weeet bass .
przywitałam się z nią i poszłyśmy do szkoły słuchając piosenek z mojego ipoda.
Po krótkim marszu w Stronę szkoły wspominałam do sklepu aby kupić picie. Stałam przy regale z napojami razem z Arią. Zastanawiałyśmy się czy wsiąść Tymbarka czy jakiś inny napój.
-Weź cię pepsi lepiej wam na tym wyjdzie.-powiedział ktoś za mną po głosie mogłam zgadnąć ze to Austin.
-Dobry pomysł, dzięki Austin- powiedziała Ari. W jego stronę. Policzki Ari nabrały od razu purpurowy kolor, a Austin lekko się w jej stronę uśmiechnął i poszedł w stronę wyjścia. Wzięłam wodę jabłkową a moja przyjaciółka pepsi i poszłyśmy do kasy.Poczułam wibracje w tylnej kieszeni moich spodni więc od razu wyciągnęłam telefon i to co zobaczyłam normalnie zwalilo mnie z nóg.
-Weź cię pepsi lepiej wam na tym wyjdzie.-powiedział ktoś za mną po głosie mogłam zgadnąć ze to Austin.
-Dobry pomysł, dzięki Austin- powiedziała Ari. W jego stronę. Policzki Ari nabrały od razu purpurowy kolor, a Austin lekko się w jej stronę uśmiechnął i poszedł w stronę wyjścia. Wzięłam wodę jabłkową a moja przyjaciółka pepsi i poszłyśmy do kasy.Poczułam wibracje w tylnej kieszeni moich spodni więc od razu wyciągnęłam telefon i to co zobaczyłam normalnie zwalilo mnie z nóg.
Od:Zayn
Cześć piękna, woda jabłkowa dobry wybór.
Ps.ślicznie wyglądasz, do zobaczenia w szkole.
Cześć piękna, woda jabłkowa dobry wybór.
Ps.ślicznie wyglądasz, do zobaczenia w szkole.
Nie powiem byłam lekko zaintrygowana tym sms-em od zayn'a .Zaczęłam się rozglądać do sokoła ale nigdzie go nie widziałam. Nie powiem to jest dość dziwne, myślałam że da mi spokój po tej randce a tu takie sms-y. Ale czy ja chcę żeby mi dał spokój? Teraz jak tak o tym myślę to nawet fajnie ze gadamy i ogólnie.
wtorek, 17 marca 2015
ROZDZIAŁ VI
Dochodzi piąta. Ubrałam to. Nie wiem gdzie mnie zabiera. Ale modle się, żeby ta randka trwała krótko. Położyłam się na łóżku. Z wierzy leciała ta piosenka. Lubię ją. Mówi o straszonej miłości. O tym jak miał ją lecz jego ukochana odeszła do innego. Ta piosenka była przy mnie gdy rozstałam się z Rossem. Stracił mnie z Alex. I on ma czelność mi mówisz, że to była moja wina?! Że ja go straciłam? Z tych spomnieni o Rosse wyrwał mnie dzwonek komórki. To Zayn.
-Tak?-mówiąc to odarłam łzy które spływały po policzkach.
-Gotowa?-nie musiałam go widzieć, żeby wiedziesz, że się uśmiecha. Wyjdziałam przez okno. Zayn stał obierając się o Mustanga i trzymając telefon przy uchu.
-Daj mi minute.-powierzałam rozłączając się.
Popatrzałam w lustro. Łzy nie sprawiły, żebym miała czerwone oczy. Uśmiechnełam się sama do siebie i myślach powtarzałam-Dasz radę Em.-Z uśmiechem zeszłam na dół. Nikogo nie było. Gosporza ma wolne w weekendy, a matki nigdy nie ma. Zastanawiam się kiedy tak od tak porozmawialiśmy. Chyba wtedy gdy mój tata i brat żyli. Może Gigi mnie nie cierpi, bo ja wyszłam z wypadku cała, a mój brat, Kevin nie. Mnie też bolało, że mój ojciec i brat umarł. To ja się tręszyłam przez te 2 lata, że to moja wina. Że to ja powierzałam ojcu, że się spósznie na moją pierwszą imprezę. Gdybym nie ja to by żyli. Przez tego turnego, pijanego kierowcy z tira. Ale tość tego. Nie mogę się teraz rozpaszać.
Wyszłam z domu zamykająć na klucz drzwi. Z wymószonym uśmiechem powętrowałam do Zayna. Zayn ubrał się w to.Wyglądał dosć zwyczajnie prawie jak ja.
-Cześć Emm-mówiąc to lekko się uśmiechnął.
-Hej-mówiac to zgryzłam lekko wargę bo może i był ubrany normalnie ale wyglądał nieziemsko,Moja podświadomość powoli zaczynała wariować.Uhg
-Ślicznie wyglądasz.
-Em dzieki? Bedziemy tu tak stali ?.
-Eee nie,wsiadaj - mówiać to był lekko zmieszany ale i tak otworzył mi drzwi od samochodu żebym wsiadła,
Jechalismy juz jakos 30 minut a ja nadal nie wiedziałam gdzie jedziemy.No ale co sie dziwic jak sie w ogóle do siebie odzywalismy. Ta cisza zaczeła mnie troszke wkurzac wiec postanowiłam zacząść rozmowe.
-Zayn ?-wypowiadając te słowa odwróciłam głowe by na niego spojzec.
-Taa?- mówiac to nawet na mnie nie spojzał tylko madal był zapatrzony w tą głupia droge.
Miałam ochote zacząc krzyczeć na niego, Hallo ja tu jestem poparz na mnie ale sie powstrzymałam
-Powiesz mi gdzie jedziemy.?
-Nie-powiedział ze swoim głupim cwaniackim uśmieszkiem.
-A to niby czemu? - mowiać to zrobiłam wielkie oczy sama nie wiem czemu.
-Bo to niespodzianka.
-Tak się składa ze ja nie lubie niespodzianek.
-To juz twój problem księżniczko.Patrz na lewo juz dojezdzamy.
To co zobaczyłam przeszło moje najsmielsze oczekiwania.
-Serio zabierasz mnie do wesołego miasteczka? -spytałam
-No tak a co nie podoba ci sie ?
-Nie, moze być całkiem fajnie.
Zabrał mnie do kolejki po bilety do wesołego miasteczka.
Stojąc pod kolejka powiedział mi do ucha
-Idź stan pod bramę za 5 minut przyjdę.
Mówiąc to przygryzł mi płatek ucha.
-Co czemu? Nie mogę tu z tobą stać?. -Wypowiadając tę słowa odwracałam wzrok żeby nie patrzyć mu w oczy.
-Księżniczko,ponieważ ja kupię bilety żebyś nie musiała stać w kolejce.
-Okey,? Przestań tak do mnie mówić.
-Jak? Księżniczko? Wypowiedział to z uśmiechem cwaniaka.
-Tak właśnie możesz przestać bo nią nie jestem...boze.
-Dla mnie jesteś księżniczką.No co?
-Kretyn, no to ze jesteś kretynem.-mówiąc to odchodzilam z kolejki.Czułam na sobie uśmiech mulata.
Po jakiś 5 minutach podszedł do mnie kładąc dłoń no moim biodrze.Nim się zorientowałam pocalowal mnie w usta i po ciągnol mnie za nadgarstek w stronę domu strachu.
Siedziałam już z zayn'em w wagoniku ale nadal byłam zdziwiona tym pocałunkiem.Pokazałam mu lodowata twarz i chciałam się trochę od niego odsunąć ale uniemożliwiały mi to pasy.Zayn chyba to zauważył i chyba go to bawiło.Myślałam tylko o jednym. Żeby jak najszybszej się ta pieprzona pierwsza i ostatnia randka skończyła i da mi spokój.Wagonik powoli ruszał a my zaczęliśmy wjeżdżać.SPadło na nas sztuczny kościotrup a ja lekko się podskoczyłam chwytajac się za serce.
* Z Perspektywy Zayn'a*
Rozbawiło mnie jak się przestraszyła. Może liczyłem, że do mnie się przytuli? Nie wiem. Kocham zabierać laski w to miejsce. Z powodu, że mają stracha i przytulają się do mnie. A przy tym mogę zaliczyć. Jednak Emma jest inna od nich. Nie ślini się na mój widok. Wręcz przeciwnie. Jak obiecałem jej, że tam jej spokój. A obietnice zawsze dotrzymuje. Jednak chce te pieniądze. Trudno. Może obietnice złamać. Mówią, że nie mam duszy. To śmieszne. No maże nie. Nie mam żadnych zmartwień. Nie obchodzi mnie czy dziewczyna coś sobie zrobi. Może robię z siebie łajże. Nie tam za wygraną. Musie jakoś zdobyć tę kasę . Zawsze mam awaryjny. Może ten plan jest głupi, ale gdy potrzebuje kasy to nawet to tego mnie się posunąć.
Przez te pięć minut obserwowałem Emme. Sprawiała wrażenie szczęśliwej. I wtedy coś poczułem. Nie wiem co. Nigdy w życiu czegoś takiego nie poczułem. Coś przyjemnego. Nie! Nie mogę na to pozwolić. Nie teraz. Nie w tej chwili. Chce mieć laski na jedną noc i imprezować cały czas. Nie chce mieć dziewczyny. Miałem idealny plan. Spierdoliłem go. Spierdoliłem. Jedna randka. Emma to dobra dziewczyna. Nie zasługuje na takie traktowanie.
Gdy wyszliśmy z wagoniku kierowaliśmy w stronę nowej kolejki górskiej. Ta górska kolejka nazywała się "Archanioł".
*Z Perspektywy Emm'y*
Obiecałam sobie, że nie będę nic mówiła. Nie chciałam się do niego odzywać wolałam przemilczeć tą jedna randkę. Właśnie śliśmy do Archanioła gdy zadźwonił telefon Zayn'a. Przeprosił mnie i odszedł. Zostawił mnie w kolejcie. Nagle poczułam, że jakaś dłoń przelatuje przez moje plecy. Szybko odwróciłam się. Dostrzegłam chłopaka który chodzi do mojej szkoły. Uśmiechał się.
-Cześć piękna!-powierzał Lucas.
-Hej, możesz tak mnie nie nazywać?!-powierzałam pewna siebie. Nie obchodziło mnie co o mnie pomyśli. Słyszałam co nie co o nim. To tak zwany "bad boy". Wyrywa laski i zalicza. Nie chce mieć z takim typem do czynienia.
-Mogę. Ale co powie twój chłopak jeśli zoparzy mnie z tobą?!-pokażał palcem na Zayn'a który rozmawia przez telefon.
-To nie mój...-nagle jego usta przyblizały się do moich. Nie wierzałam co zrobić. Czy taż mu w pysk czy dasz mu tego co chce. Dam tylko mu całusa. Przecież przez jeden całus nie wyrąduje w łóżku z nim. Też chciałam dasz nauczkę Zayn'owi, że bez jego też się dobrze bawię.
Już zamykałam oczy do pocałunku, gdy nagle dłonie Lucas'a otrączyły mnie. Odworzyłam oczy. Lucas leżał na ziemi. Przede mną stał rozczeciony Zayn. Widziałam, że jest wczekły. Nie na mnie. Na Lucas'a. Jego oczy pociemniały. Przez kilka sekund staliśmy bez ruchu. Nie wiedziałam jak się zachować. Nie wiedziałam czy mam uczeć czy zostać. Nie wiem co może wymyśleć. Po tym jak mnie przyłapał na całowaniu z Locas'em bałam się jego kolejnej reakcji. Myślałam o tym, aby zaparz się pod ziemię.
*Z perszpektywy Zayn'a*
Jestem wściekły na Lucas'a. Miał się nie wpierdalać między mnie, a laski. Jak mógł?! Przecież jesteśmy kumplami od kiedy byliśmy dziećmi. Od osiągnąłem go od Emmy, bo nie chce, żeby wygrał zakład. I nie chce żeby w ogóle jej całował.Ona jest moja i tylko moja. Do cholery Zayn ogarnij się, moje myśli powoli wariują.Czemu nawet pomyślałem ze ona jest moja . Nie mogę tak myśleć przecież mam ją tylko zaliczyć nic więcej.
Popatrzyłem się na Emm'e. Stała jak wryta chyba nie wiedziała co robić to dało się wyczytać z jej oczu.
-Emm, nic ci nie jest?-zapytałem jej. Nie wiem czemu, ale czułem się za nią odpowiedzialny.
-Nie, nic.
Popatrzałem na Lucas'a, który leżał na chodniku. Opierał się rękami o chodnik, żeby nie stracił równowagi.
*Z perspektywy Emmy*
Wow. Jest o mnie zazdrosny. Nie spodziewałam się tego, że aż tak będzie wkurwiony. Na stała ta nie zręczna cisza. Nagle poczułam w torebce, że wibruje mi telefon.To Ross jestem nadal zła na niego ale i tak ucieszyłam się.
-Hallo?!-powiedziałam odchodząc od nich.
-Hej, przepraszam co powierzałem na tej imprezę. Nie myślę tak o tobie. Po prostu gdy cie zobaczyłem z nim to...-słyszałam w jego głosie z gruchę -Wiem, że nie jesteśmy razem od półtora roku, ale martwię się o ciebie.
-O mnie?-martwi się, ale jak mnie zdradził to zamiast myśleć o mnie to myślał o cyckach Alex.
-Tak. Zastanowiłaś się nad moją propozycją?
-Ja...-urwałam patrząc na Zayn'a, który opierał się o drzewo. Lucas już uciekł.-Ja teraz nie mogę gadać. Pa!
-Pa!-powierzał rozłączając się.
I co teraz? Co mam zrobić? Nie rozpłacze się tu. Chce idź już do domu i za snąć na wieki.
Ta propozycja co mówił Ross to już nieaktualna dla mnie. Powierzał, że mam pomyśleć nad nami. Ale już nie ma nas. Odkąd zdradził mnie. Ehh szkoda nawet o tym myśleć.
Powróciłam do Zayn'a, który kończył papierosa.
Perspektywa Zayn'a
Gdy już Emma do mnie podeszła i się uśmiechnęła wyglądała jak anioł.Jednak anioły istnieją.
-Ehh, kto dzwonil?_spytałem
-uum nie ważne- odpowiedziała pewna siebie
-Chyba jednak ważne z kim rozmawialas? -Spytałem lekko zdenerwowany.
-Jezu czemu ty jesteś taki upierdliwy co? Ze znajomym gadalam.
-upierdliwy? Chyba raczej ciekawski- powiedziałem ze cwanym usmieszkiem.
-tak upierdliwy,a nazywaj to sobie jak chcesz. To co idziemy bo wiesz nie będę tu stała cały dzien.
Rozbawiło mnie jak się przestraszyła. Może liczyłem, że do mnie się przytuli? Nie wiem. Kocham zabierać laski w to miejsce. Z powodu, że mają stracha i przytulają się do mnie. A przy tym mogę zaliczyć. Jednak Emma jest inna od nich. Nie ślini się na mój widok. Wręcz przeciwnie. Jak obiecałem jej, że tam jej spokój. A obietnice zawsze dotrzymuje. Jednak chce te pieniądze. Trudno. Może obietnice złamać. Mówią, że nie mam duszy. To śmieszne. No maże nie. Nie mam żadnych zmartwień. Nie obchodzi mnie czy dziewczyna coś sobie zrobi. Może robię z siebie łajże. Nie tam za wygraną. Musie jakoś zdobyć tę kasę . Zawsze mam awaryjny. Może ten plan jest głupi, ale gdy potrzebuje kasy to nawet to tego mnie się posunąć.
Przez te pięć minut obserwowałem Emme. Sprawiała wrażenie szczęśliwej. I wtedy coś poczułem. Nie wiem co. Nigdy w życiu czegoś takiego nie poczułem. Coś przyjemnego. Nie! Nie mogę na to pozwolić. Nie teraz. Nie w tej chwili. Chce mieć laski na jedną noc i imprezować cały czas. Nie chce mieć dziewczyny. Miałem idealny plan. Spierdoliłem go. Spierdoliłem. Jedna randka. Emma to dobra dziewczyna. Nie zasługuje na takie traktowanie.
Gdy wyszliśmy z wagoniku kierowaliśmy w stronę nowej kolejki górskiej. Ta górska kolejka nazywała się "Archanioł".
*Z Perspektywy Emm'y*
Obiecałam sobie, że nie będę nic mówiła. Nie chciałam się do niego odzywać wolałam przemilczeć tą jedna randkę. Właśnie śliśmy do Archanioła gdy zadźwonił telefon Zayn'a. Przeprosił mnie i odszedł. Zostawił mnie w kolejcie. Nagle poczułam, że jakaś dłoń przelatuje przez moje plecy. Szybko odwróciłam się. Dostrzegłam chłopaka który chodzi do mojej szkoły. Uśmiechał się.
-Cześć piękna!-powierzał Lucas.
-Hej, możesz tak mnie nie nazywać?!-powierzałam pewna siebie. Nie obchodziło mnie co o mnie pomyśli. Słyszałam co nie co o nim. To tak zwany "bad boy". Wyrywa laski i zalicza. Nie chce mieć z takim typem do czynienia.
-Mogę. Ale co powie twój chłopak jeśli zoparzy mnie z tobą?!-pokażał palcem na Zayn'a który rozmawia przez telefon.
-To nie mój...-nagle jego usta przyblizały się do moich. Nie wierzałam co zrobić. Czy taż mu w pysk czy dasz mu tego co chce. Dam tylko mu całusa. Przecież przez jeden całus nie wyrąduje w łóżku z nim. Też chciałam dasz nauczkę Zayn'owi, że bez jego też się dobrze bawię.
Już zamykałam oczy do pocałunku, gdy nagle dłonie Lucas'a otrączyły mnie. Odworzyłam oczy. Lucas leżał na ziemi. Przede mną stał rozczeciony Zayn. Widziałam, że jest wczekły. Nie na mnie. Na Lucas'a. Jego oczy pociemniały. Przez kilka sekund staliśmy bez ruchu. Nie wiedziałam jak się zachować. Nie wiedziałam czy mam uczeć czy zostać. Nie wiem co może wymyśleć. Po tym jak mnie przyłapał na całowaniu z Locas'em bałam się jego kolejnej reakcji. Myślałam o tym, aby zaparz się pod ziemię.
*Z perszpektywy Zayn'a*
Jestem wściekły na Lucas'a. Miał się nie wpierdalać między mnie, a laski. Jak mógł?! Przecież jesteśmy kumplami od kiedy byliśmy dziećmi. Od osiągnąłem go od Emmy, bo nie chce, żeby wygrał zakład. I nie chce żeby w ogóle jej całował.Ona jest moja i tylko moja. Do cholery Zayn ogarnij się, moje myśli powoli wariują.Czemu nawet pomyślałem ze ona jest moja . Nie mogę tak myśleć przecież mam ją tylko zaliczyć nic więcej.
Popatrzyłem się na Emm'e. Stała jak wryta chyba nie wiedziała co robić to dało się wyczytać z jej oczu.
-Emm, nic ci nie jest?-zapytałem jej. Nie wiem czemu, ale czułem się za nią odpowiedzialny.
-Nie, nic.
Popatrzałem na Lucas'a, który leżał na chodniku. Opierał się rękami o chodnik, żeby nie stracił równowagi.
*Z perspektywy Emmy*
Wow. Jest o mnie zazdrosny. Nie spodziewałam się tego, że aż tak będzie wkurwiony. Na stała ta nie zręczna cisza. Nagle poczułam w torebce, że wibruje mi telefon.To Ross jestem nadal zła na niego ale i tak ucieszyłam się.
-Hallo?!-powiedziałam odchodząc od nich.
-Hej, przepraszam co powierzałem na tej imprezę. Nie myślę tak o tobie. Po prostu gdy cie zobaczyłem z nim to...-słyszałam w jego głosie z gruchę -Wiem, że nie jesteśmy razem od półtora roku, ale martwię się o ciebie.
-O mnie?-martwi się, ale jak mnie zdradził to zamiast myśleć o mnie to myślał o cyckach Alex.
-Tak. Zastanowiłaś się nad moją propozycją?
-Ja...-urwałam patrząc na Zayn'a, który opierał się o drzewo. Lucas już uciekł.-Ja teraz nie mogę gadać. Pa!
-Pa!-powierzał rozłączając się.
I co teraz? Co mam zrobić? Nie rozpłacze się tu. Chce idź już do domu i za snąć na wieki.
Ta propozycja co mówił Ross to już nieaktualna dla mnie. Powierzał, że mam pomyśleć nad nami. Ale już nie ma nas. Odkąd zdradził mnie. Ehh szkoda nawet o tym myśleć.
Powróciłam do Zayn'a, który kończył papierosa.
Perspektywa Zayn'a
Gdy już Emma do mnie podeszła i się uśmiechnęła wyglądała jak anioł.Jednak anioły istnieją.
-Ehh, kto dzwonil?_spytałem
-uum nie ważne- odpowiedziała pewna siebie
-Chyba jednak ważne z kim rozmawialas? -Spytałem lekko zdenerwowany.
-Jezu czemu ty jesteś taki upierdliwy co? Ze znajomym gadalam.
-upierdliwy? Chyba raczej ciekawski- powiedziałem ze cwanym usmieszkiem.
-tak upierdliwy,a nazywaj to sobie jak chcesz. To co idziemy bo wiesz nie będę tu stała cały dzien.
sobota, 7 lutego 2015
ROZDZIAŁ V
Jest już sobota. Środek weekendu. Dziś idę z Arią na imprezę Rossa. Mam nadzieje, że nic się nie stanie na niej. Choć znając go na pewno coś wymyśli.
Przez godziny wypierałam stój. W końcu wybrałam. Ubrałam na siebie to. Do torebki schowałam swój telefon i błyszczyk. Ostatnia poprawka w lustrze, Jestem gotowa. Oby na imprezę nie było Zayna. Arią mieliśmy się spotkać przed wejściem domu Ross'a. Zeszłam do jadalni. Jest pusta. Jak zwykle. Zostawiam karteczkę, że idę do koleżanki. Mama mówi, że mam się tylko uczyć. Olewam to.
Jestem przed domem Ross'a. Słysze piosenkę. Im bliżej tym głośniej. To moja ulubiona piosenka. Aż chce tańczyć na ulicy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przed domem stały przeróżne auta. Zauważyłam Arię z Austin'em. Właśnie miałam do nich podchodzić, ale na progu stał on. Zayn. Obiecałam sobie przed wyjściem, że nikt nie zepsuje mi ani humoru ani zabawy. Nawet on.
-Hej!-powiedziałam do Ari i Austin'a.
-Cześć!-powiedzieli chórem.
Aria ubrała to, Austin też fajnie.
*z perspektywy Zayn'a*
Jestem właśnie na imprezę tego debila, Ross'a. Jego sistra, Gigi prosiłam mnie, żebym przyszedł na tą imprezę. Nie chciałem, ale dowierzałem się, że będzie Emma. Chce wygrać ten cholerny zakład. Choć też Emma mnie intryguje i pociąga. Nie tylko wyglądem, bo wygląda zajebiście za każdym razem. Ale też jej nie przystępność. To pierwsza laska, która nie ślini się na mój widok.
Właśnie widzie ją. Wygląda zajebiście. O, chyba mnie zobaczyła . Podejdę do niej. Kurwa, muszę wygrać ten zakład. Musie zdobyć tą kasę.
Zacząłem schodzić ze schodów, żeby przywitać się z nią. Nie zbyt rozpoczęliśmy "naszą znajomość". Może uda mi się ją jakoś do siebie przekonać.
*z perspektywy Emmy*
Gdzieś zgubiłam Arię. No i zauważyłam Malika. Nie wiem gdzie ona jest. Pewnie całuje się z Austin'em. Idę właśnie do stolika z napojami. Co tu jest... Piwo, wódka, drinki. Nie ma nawet soku?! A nie, jednak jest. Sok winogronowy. Ironia. Czy Ross pamiętał jaki lubię sok? Wyciągnęłam rękę po niego. Nagle poczułam, że ktoś jest za mną i też bierze rękę po sok. Niech zgadnę. To pewnie Malik. Odwróciłam się. To był Malik.
-Cześć Em.-uśmiechną się leniwie.
-Hej!-uśmiechnęłam się i tylko myślałam jak go się pozbyć.
-I jak impreza?-widziałam, że jest spięty.
-Dobrze.-Kłamałam. Nie chciałam iść na tą imprezę. Nie zbyt fajnie się czuje na imprezę byłego.
Leciała teraz piosenka. Zauważyłam, że prawie każdy tańczy. Trochę nie zręcznie się czuje. Popatrzyłam na Zayn'a. Też zauważył to.
-Zatańczyć?-zapytał.
-A mam wybór?!-to raczej odpowiedź niż pytanie.
Podał swoją dłoń. Tym momencie włączył się czerwony alarm w mojej głowie. Zignorowałam go, gdy z oparzyłam Ross'a z jakąś laską którą się obmacywał. Fuuj! Pomyślałam tym momecie . Dałam mu moją dłoń. Wyprowadził mnie na środek pokoju. Położyłam dłoń na jego ramieniu. I zaczęliśmy tańczyć. Przyciągnął mnie do siebie. Pachniał jakimiś perfumami i trochę papierosami. Myślałam, że taka mieszanka może trochę odczucia, ale jednak się myliłam. Choć sama pale. Fajki przypominają mi o dziadku. Dziadek zawsze palił. Nie ważne czy był tam czy gdzieś tu.
Już tańczymy chyba jakieś pół godziny. Nie myślałam o czasie. Gdyby ktoś na nas patrzył, pomyślał, że jesteśmy parą. To śmieszne. Popatrzyłam mu w oczy. Myślałam, że się rozpłynę.
Przez godziny wypierałam stój. W końcu wybrałam. Ubrałam na siebie to. Do torebki schowałam swój telefon i błyszczyk. Ostatnia poprawka w lustrze, Jestem gotowa. Oby na imprezę nie było Zayna. Arią mieliśmy się spotkać przed wejściem domu Ross'a. Zeszłam do jadalni. Jest pusta. Jak zwykle. Zostawiam karteczkę, że idę do koleżanki. Mama mówi, że mam się tylko uczyć. Olewam to.
Jestem przed domem Ross'a. Słysze piosenkę. Im bliżej tym głośniej. To moja ulubiona piosenka. Aż chce tańczyć na ulicy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przed domem stały przeróżne auta. Zauważyłam Arię z Austin'em. Właśnie miałam do nich podchodzić, ale na progu stał on. Zayn. Obiecałam sobie przed wyjściem, że nikt nie zepsuje mi ani humoru ani zabawy. Nawet on.
-Hej!-powiedziałam do Ari i Austin'a.
-Cześć!-powiedzieli chórem.
Aria ubrała to, Austin też fajnie.
*z perspektywy Zayn'a*
Jestem właśnie na imprezę tego debila, Ross'a. Jego sistra, Gigi prosiłam mnie, żebym przyszedł na tą imprezę. Nie chciałem, ale dowierzałem się, że będzie Emma. Chce wygrać ten cholerny zakład. Choć też Emma mnie intryguje i pociąga. Nie tylko wyglądem, bo wygląda zajebiście za każdym razem. Ale też jej nie przystępność. To pierwsza laska, która nie ślini się na mój widok.
Właśnie widzie ją. Wygląda zajebiście. O, chyba mnie zobaczyła . Podejdę do niej. Kurwa, muszę wygrać ten zakład. Musie zdobyć tą kasę.
Zacząłem schodzić ze schodów, żeby przywitać się z nią. Nie zbyt rozpoczęliśmy "naszą znajomość". Może uda mi się ją jakoś do siebie przekonać.
*z perspektywy Emmy*
Gdzieś zgubiłam Arię. No i zauważyłam Malika. Nie wiem gdzie ona jest. Pewnie całuje się z Austin'em. Idę właśnie do stolika z napojami. Co tu jest... Piwo, wódka, drinki. Nie ma nawet soku?! A nie, jednak jest. Sok winogronowy. Ironia. Czy Ross pamiętał jaki lubię sok? Wyciągnęłam rękę po niego. Nagle poczułam, że ktoś jest za mną i też bierze rękę po sok. Niech zgadnę. To pewnie Malik. Odwróciłam się. To był Malik.
-Cześć Em.-uśmiechną się leniwie.
-Hej!-uśmiechnęłam się i tylko myślałam jak go się pozbyć.
-I jak impreza?-widziałam, że jest spięty.
-Dobrze.-Kłamałam. Nie chciałam iść na tą imprezę. Nie zbyt fajnie się czuje na imprezę byłego.
Leciała teraz piosenka. Zauważyłam, że prawie każdy tańczy. Trochę nie zręcznie się czuje. Popatrzyłam na Zayn'a. Też zauważył to.
-Zatańczyć?-zapytał.
-A mam wybór?!-to raczej odpowiedź niż pytanie.
Podał swoją dłoń. Tym momencie włączył się czerwony alarm w mojej głowie. Zignorowałam go, gdy z oparzyłam Ross'a z jakąś laską którą się obmacywał. Fuuj! Pomyślałam tym momecie . Dałam mu moją dłoń. Wyprowadził mnie na środek pokoju. Położyłam dłoń na jego ramieniu. I zaczęliśmy tańczyć. Przyciągnął mnie do siebie. Pachniał jakimiś perfumami i trochę papierosami. Myślałam, że taka mieszanka może trochę odczucia, ale jednak się myliłam. Choć sama pale. Fajki przypominają mi o dziadku. Dziadek zawsze palił. Nie ważne czy był tam czy gdzieś tu.
Już tańczymy chyba jakieś pół godziny. Nie myślałam o czasie. Gdyby ktoś na nas patrzył, pomyślał, że jesteśmy parą. To śmieszne. Popatrzyłam mu w oczy. Myślałam, że się rozpłynę.
Nagle poczułam, że ktoś mnie po pycha . Upadłam na podłogę. Zayn od razu ruszył mi na ratunek. Podał mi swoją dłoń, aby mi pomóc wstać. Chwile się zastanowiłam. Zauważyłam, że każdy się na nas patrzy. Z pomocą Zayna wstałam. Popatrzałam w stronę tego co mnie ktoś popchnął . To była Gigi, a za nią Ross. Gigi chyba jest w niezłej furii. Gdybym była sama to bym się zaśmiała. Ale powstrzymałam się od śmiechu. Ross też był w furii. Zauważyłam, że się gapią wszyscy na nas. Jego źrenice są czerwone. To znaczy jedno. Jest pijany.
Muzyka nadal leciała, lecz nikt nie tańczył. Wśród nas zrobił się tłum.
-Co ty robisz, Emma?-powiedziała Gigi ze złością w oczach.-Najpierw za bierasz się za mojego brata, a teraz zabierasz się za Zayn'a?!
-O co ci chodzi, Gigi?-zapytałam unosząc brew ze zdziwieniem.-Tylko tańczyliśmy.
-Tańczyliście?-zapytał się Ross odpychając Gigi.-Ty szmato. Jak możesz z kimś takim tańczyć?
-Słucham?!-szczęka aż mi opadła. Choć zerwaliśmy pół roku temu, nigdy tak mnie nie wyzywał.
Popatrzałam na Zayn'a. Chyba też był w furii. Jego tęczówki stały się ciemniejsze. Nie wiem co zrobi. Mam nadzieje, że nie zrobi nic głupiego.
-Słuchaj Ross, jeśli ją nie przeprosić, pożałujesz co powiedziałeś.-wtrącił się Zayn patrząc tylko na niego.
-Haha, ty mi nie mów co mam robić-zaśmiał się szyderco Ross patrząc na tłum i rozkradając ręce.
Nim się zorientowałam , Zayn uderzył Ross'a. Myślałam, że Ross upadnie, ale jednak tylko się zaśmiał dotykając miejsce gdzie uderzył go Malik. Zobaczyłam, że policzek ma lekko purpurowy . Nie wiedziałam , że Zayn jest taki silny. Ross szybko chciał dasz mu w szczękę, ale Zayn zrobił unik. Lecz Ross walną go mocno w brzuch. Malik ugiął się. Kolejny cios Rossa. Jednak mulat zrobił szybki unik. Nie wiedziałam jak ich rozdzielić. Wtedy przyszło pięć lub sześć chłopaków. I zaczęli ich rozdzielać. Ross'a trzymało dwóch, a Zayn'a trzech. Jakby mogli zabijać wzrokiem to by już dawno zabili się nawzajem.
Nie mogłam wytrzymać. Wybiegłam na dwór. Nie mogłam patrzeć jak się na to wszystko.Jestem w szoku. Zayn bił się o mój honor. To jest dziwne. Bardzo dziwne. Usiadłam na schodach przed wejściem do domu. Nie mogłam powstrzymać łez. Ale jak zobaczyłam, że Zayn za mną pobiegł szybko otarłam łzy. Chciałam pokazać, że jestem twarda. Nie mogłam mu pokazać, że jestem słaba. Nie dam się tak podejść.
Mulat usiadł obok mnie. Nie zwracałam na niego uwagi. Nie chciałam, żeby zobaczył, że płakałam. Nie ma mowy.
-Hej, jak się czujesz?-witać, że jest spięty.
-Jak mam się czuć?-popatrzyłam na niego.
-Tego nie wiem, ale może pójdziemy z tej imprezy.-uśmiechną się lekko.
-Ja sama pójdę. Ty możesz pójdzić gdzie chcesz. To mnie nie obchodzi.-wstałam ze schodów i powędrowałam na ścieżkę.
-Czekaj!-to brzmi jak rozkaz niż prośba. Nie zwracałam uwagi na jego słowa. Szłam prosto przed siebie. Nagle poczułam mocny uścisk na nadgarstku. Bolało. Odwróciłam się.
-Auu, to boli. Puść mnie!-nakrzyczałam na niego. Ale on jak wryty. Nie puścił mnie.
-puszcze cie, jeśli pozwolić mi odwieść cie do domu.-nie miałam wyboru. Przejechać się z nim albo będę mieć siniaki od jego uścisku. Wolałam tą pierwszą opcję.
-Zgoda, ale tylko pod dom i na tym koniec.
Jestem w jego czarnym Mustangu z 69. Klasyk w Ameryce. Kazał mi zapiąć pasy.Wiec zapięłam Wolałam być bezpieczna z nim. Odpalił Mustanga. Silnik brzmi niesamowicie (nie jestem znawcą). Miałam racje. Pojechał z wielką prędkością. Omijając samochody patrzył się na mnie. Nie chciałam, żeby było widać, że mam stracha. Bo mam. Wyprostowałam się i pokazałam lodowatą twarz. W milczeniu patrzałam na szybę. Chciałam pokazać mu, że to mi się nie podoba to.
Po pięciu minutach byliśmy pod moim domem. Nie wiedziałam skąd wie gdzie mieszkam i nie obchodzi mnie skąd wie. Zaparkował obok domu. Wysiadłam z auta i myślałam, że szybko pójdę do domu. Jednak się myliłam. Byłam połowie drogi, gdy usłyszałam trzask drzwi od auta. Stanęłam. Odwróciłam się do niego.
-Nawet się nie pożegnasz.-uśmiechnąć się pokazując swoje białe zęby.
-To cześć!-pomachałam z wymuszonym uśmiechem.
-Czekaj!Jeszcze jedno.-przybliżył się .-Umówisz się ze mną?
-Nie umawiam się ze nie znajomymi.-powierzałam, żeby się odczepił.
-Mamy problem, bo ja tak.Będę po ciebie o piątej.
-Czemu mam pójść z tobą?-zapytałam patrząc na niego zimno.
-Jak umówisz się ze mną tam ci spokój.-uśmiechną się złośliwie.
-Słowo?-pokiwał głową twierdząco. Miałam wybór. Albo jeszcze jeden błąd zrobisz i pójść z nim na randkę i po tym ta mi spokój, albo nie zgodzić się i dalej by mnie nachodził. Wybór był prosty-Dobra!
wtorek, 27 stycznia 2015
ROZDZIAŁ IV
Następnego dnia obudziłam się w świetnym humorze. Dziś będą wyniki konkursu z plastyki. Zgodziłam się tylko dlatego, że Aria zmusiła mnie. Ale nie mam jej za złe. To ona mnie motywowała do wszystkiego. Jakbym mogła to bym została nią. Nie wiem jak ona to robi. Zawsze jest radosna i uśmiechnięta. Jakby się nie odważyła, to by nigdy nie przystała do ekipy breakdancowej. Ekipa nazywa się "The Mop". Przystała do nich rok temu. Dzięki temu jest bardziej energiczna i pewna siebie. Aria jest jedyną licealistką w The Mop. Inni albo skończyli szkoły albo pracują na czarno. Inni, by nazwali ich typami pod ciemnej gwiazdy, ale Aria nazywa ich swoją rodziną. W ekipie nie ma czy ktoś jest bogaty czy biedny. Łączy ich pasja. Ta ekipa jest inna od reszty. Inne występują tylko na ulicach Londynu, a oni nie do końca. Choć ich style się różnią to i tak jest najlepszą ekipa jaka jest w Londynie.
I też dziś jest eliminacje do najważsznieszego finału z breakdace. Obiecałam Ari, że przyjdę na eliminację. To dla niej ważny moment. Byłabym złą przyjaciółką gdym nie poszła ją spierasz w najważniejszym dniu jej życia. Wiem, że na pewno ekipa Ari dostanie się do niej. Jestem tego pewna. Jest o co walczyć. Do wygrania jest sto tysięcy funtów i wyjechanie do Stanów na zawody świata z berakdanca.
Jest dziś piątek. Czyli porządek weekendu. Lekcji mam pięć. Może ubiorę się na luze. Ubrałam <klik>. Od razu poszłam do Ari. Nie chciałam gadać z moją matką. Nie chce, żeby mi poprzuła humor. Nie dziś. Nie teraz.
Jestem pod domem Ari. Widzie jak się czule przytula swoją matkę. Uśmiechnęłam się. Nie pamiętam kiedy moja mama mnie przytuliła. Poczułam się jako źle. Wystrygnełam się kiedy Aria podeszła do mnie. Ubrana jest w <klik>.
-Słodka panda.-Roześmiałam się zakazując na bluzę.
-Dzięki.-Uśmiechnęła się szeroko.-Hej, czy to nie Zayn?-Pokazując na chłopaka siedzącego na ławce na przeciwko jej domu. Siedzi z Austinem. W ręce miał papierosa.
-Kurwa!-Powiedziałam cicho zakrywając twarz.
-Co ci?-Zapytała Aria patrząc się na Austina.
-Nie chce z nim gadać.-Powiedziałam prawie szeptem.
-Niestety, ale idą w naszą stronę
-Hej dziewczyny!-Powierzał Austin.
-Hej!-Powiedzieliśmy do Austina, nie zwracałam uwagi na Zayna. Unikałam jego wzroku.
-Aria, może pójdziemy razem do szkoły?-Austin popatrzył na Arie, a Aria na mnie.
-Dobra!-Powierzała bez przemyślenia.
-To chodź!-I poszli.
-Zostaliśmy sami.-Powiedział Zayn uśmiechając się leniwie.,-Może razem pójdziemy?
-Jasne...że nie -powiedziałam dosyć stanowczo nawet nie wiem skąd u mnie dzisiaj tyle odwagi.
- Co ? -spytał a w jego pytaniu słyszałam złość ?
-No to ze nie chce iść z tobą a teraz zejdź mi z drogi bo się przez ciebie spóźnię,-powiedziałam chyba dziś coś jest ze mną nie tak ja taka odważna dziwne.
-Nie spóźnisz jak pójdziemy razem wiec chodzi.-mówiąc to złapał mnie mocno za nadgarstek i zaczął ciągnąć mnie w stronę szkoły.
-Czy ty nie rozumiesz, że nie chce iść z tobą.-zaczęłam wyrywać moja rękę.Z wielkim trudem udało mi się wyrwać rękę z jego uścisku i starałam się iść jak najszybciej do szkoły.
Wolnym krokiem przeszłam przez bramy szkoły.Rozglądałam się za Arią .No jak zawsze czego można się po niej spodziewać gada sobie z Austinem. A o mnie to już zapomniała UHG jak ja tego nie lubię . Nie ważne, szybko poszłam do klasy, bo mieliśmy angielski, a podobno ma być jakiś nowy nauczyciel, który nie lubi jak ktoś spóźnia. Wchodząc do klasy zauważyłam dwóch kujonów których imion za bardzo nie kojarzę no i Ross'a siedzącego na samym końcu, Uśmiechnęłam się do niego lekko i usiadłam sobie 4 ławce od okna. Rozpakowałam się i zaczęłam bawić się telefonem. Zabrzmiał dzwonek, a z nim równo wszedł do klasy nauczyciel, a raczej nauczycielka. Przeleciała oczami po klasie i usiadła przy biurku. Nie minęło dwie minuty, a cały tłum uczniów zaczął się przepychać przez drzwi, żeby zająć miejsca z tyłu. Przyznam wyglądało to komicznie gdy w pewnym monecie ktoś się podkopał i wylądował na podłodze obok biurka. Zauważyłam Austina, który usiadł sobie ławkę za mną. Widziałam jak Aria idzie w moja stronę, ale pech chciał czy co ze "mój kolega" z tylnej ławki zawołał ją, żeby usiadła sobie z nim. W małym już tłumie zauważyłam Liss ze rozgląda się po klasie i myśli gdzie może usiąść. Pomachałam do niej i pokazałam gestem, żeby koło mnie usiadła. Niestety mulat był szybszy i zajął miejsce koło mnie. Boże czy ten człowiek się kiedyś ode mnie odwali? -pomyślałam.
Starałam się słuchać nauczycielki, ale nie mogłam, bo co chwilę mulat coś do mnie mówił, a ja go olewałam. Już miałam mu coś powiedzieć ale nauczycielka się wtrącił.
-Czy ja wam przeszkadzam? -Spytała patrząc na nas.
Nie odezwałam się tylko spuściłam glowę.
Ale jak zawsze szanowny pan Malik musiał dodać swoje trzy grosze.
-Tak.-odpowiedział nauczyciele z głupim uśmieszkiem.
-Czy ja się przesłyszałam panie Malik?-spytała nauczycielka troszkę zdenerwowana.
-Nie naprawdę mi pani przeszkadza. - odpowiedział wesoły.
Jezu jaki on jest nie normalny.Czy on mógł by się kiedyś umieć zachować?
-Panie Malik w tej chwili do dyrektora.
-Ale ja nic nie zrobiłem tylko odpowiedziałem pani na pytanie.-odpowiedział z znowu z tym głupim uśmieszkiem.
-Do dyrektora, ale już i nie zamierzam się powtarzać.-powiedziała wkurzona.
Zayn wstał zabrał swoje rzeczy i wyszedł.
W głębi się cieszę, że sobie poszedł, ale z drugiej strony trochę moja wina przecież mogłam mu powiedzieć, że pogadamy na przerwie, ale ja jak zawsze musiałam udawać ze go nie słyszę.
Właśnie stoję przy drzwiach i czekam jak wyjdzie Aria. Widziałam, że Austin już wyszedł, a ta jeszcze nie, więc na pewno wyjdzie przed ostatnia.
-Hej, to co tam u ciebie i Austina? -Spytałam się Ari gdy już do mnie podeszła.
-Nie wiem o co ci chodzi, to tylko mój kolega.-zaczęła się tłumaczyć.
-Weź nie gadaj głupot widać, że jest coś między wami.
-Hahahaha śmieszna jesteś no weź już przestań o nim gadać nic między wami nie ma.
-Okey chodźmy teraz na boisko, bo wf mamy, Nie wiem jak ty, ale ja ćwiczę.
-Ej! Ja też ćwiczę.
Byłyśmy już na boisku, gdy Aria wpadłam na głupi pomysł.
-Ej, pamiętasz gdy kiedyś coś mi obiecałam, że zrobisz dla nie wszystko? -Spytała.
-Tak i w związku z tym?
-Weź podejść do Rossa i go z znienacka pocałuj.
-Co?! Oszalałaś na głowę, nie zrobię tego.-Spytałam.
-Nie! No weź chcę zobaczyć czy nadal coś do ciebie czuje i w ogóle. No weź się zrób to proszę cie.
-Jezu no dobra, ale nadal nie rozumiem po co to mam zrobić. -Powiedziałam
-Jej cieszę się a no nie ważne chodź się przebrać.
Wyszliśmy z szatnie przebrane w szare bluzki i krótkie spodenki bo było dość ciepło jak na wrzesień.
Jezu czemu się na to zgodziłam tu jest za dużo osób.
-Patrz tam jest Ross, weź idź teraz- pokazała na Rossa, który stał z Austinem i z Zaynem.
-Jezu nie zrobię tego jeszcze przy nich- odpowiedziałam
-No weź co się przyjmujesz to tylko Zayn i Austin. No chyba, że ty coś do Zayn'a czujesz i tego nie zrobisz? - powiedziała
-Co popierdoliło cię do reszty? Ja do tego idioty, bo inaczej się go nazwać nie da. Wiesz jeśli ci tak zależy to Okey pocałuje go i odejdę. Okey?
-Okey.
Szłam wolnym kierunku do Rossa. Jak już byłam blisko zawołałam go, żeby się obrócił.Tak też zrobił. Podeszłam dość blisko niego i po prostu go po całowałam.
Oderwałam się szybko i poszłam szybko w stronę Ari. Stała i się na mnie patrzyła jak na kretynkę. Podchodzę do niej macham przed oczami, a ta nic.
-Ej! Żyjesz?-pytam
-Tak! A sorry za gapiłam się na na reakcję Zayna po tej scenie z Rossem.
-Co jaką miał reakcje?
-Chyba nadal ma.-poprawia mnie.
-Co? -Pytam z niedowierzaniem.
-To się na niego popatrz.
-No patrzę i widzę, że się stawia do Rossa. Ej! Zaraz, czy on się właśnie do Ross'a stawia. Nie wróży to dobrze.
-Ej,chodź pojedziemy bliżej-powiedziała i pociągnęła mnie w ich stronę .
To co zobaczyłam trochę mnie przeraziło.
*z perspektywy Zayna*
-Kurwa, mówiłem ci, żebyś się od niej odpierdolił! Jeśli nie dociera to możemy to do chuja inaczej załatwić.- krzyczałem wręcz na niego.
-Weź się kurwa odpierdol, przecież to ona mnie pocałowała, a nie ja ją do chuja, tak?
-Ale mogłeś ją odepchnąć czy coś, a ty nic!-teraz to już mówiłem wkurwiony.
-No dobra, weź się już uspokój. Sorry już nawet jej nie tknę tylko daj mi spokój.
-Nie będziesz mi kurwa mówił co mam robić.-powiedziałem i spojrzałem na tłum w wokół nas. Stała tam razem ze swoją przyjaciółką. Nie wiem czy mi się wydawało, ale była smutna.
Od razu złapałem z nią kontakt wzrokowy. Nie wiem ile tam tak stałem patrząc się na nią. W pewnym momencie podszedł Austin z tekstem, żebym już sobie odpuścił, bo idzie trener.
Szybko zwinelem z tego zbiorowiska i poszłem. Troszkę dalej.
*Z perspektywy Emmy*
Patrzyłam na całą tą scenkę, Z nie wiadomych przyczyn byłam bardzo smutna. Może to dla tego bałam się o Zayna? Bo wiadomo, że Ross jest nie obliczalny. Nie to, na pewno nie to. Nie słyszałam ich rozmowy, ale było widać że murat się strasznie drze na Rossa. Mój wzrok złapał kontakt ze wzrokiem Zayna. Staliśmy może tak 2 minuty w wpatrując się w siebie. Spuściłam na chwile wzrok i gdy znowu spojrzałam w tamtą stronę. Ale jego już nie było, widziałam go jak idzie zaraz za Austinem.
Po całej akcji z Rossem i Zaynem poszłam na wf. Ćwiczyliśmy po drugiej stronie boiska. Mieliśmy biegać. Z Arią udawaliśmy, że boli nas brzuch. Nie chciałam ćwiczyć. Usiedliśmy na trybunałach. Po drugiej stronie boiska stał Zayn z chłopakami z strużyny piłkarskiej. zauważyłam, że Zayn patrzy na Rossa z wrogością w oczach. Nagle odwrócił się w moją stronę. Szybko przeniosłam wzrok w inną stronę. Zayn się uśmiechną się łagodnie.
Zayn powiedział coś na ucho trenera. Trener zawołał nas. Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Poderzliśmy do trenera nie wiedząc o co chodzi.
-Słuchajcie-zwrócił się do nas-przejdźmy na stronę.-Trener mówił szeptem.-Nie chce wchodzić w wasze sprawy, ale czy możecie tu zostać? Wiesie, Zayn jest dobry w piłce, a on nie wejście do drużyny póki w nie będziecie tu. Nie wiem o co chodzi, ale możecie tu zostać?
-Jasne-powierzaliśmy chórem.
Trener podał koszulkę drużyny Zaynowi i powierzał coś mu do ucha. A Zayn uśmiechną się do nas. Nie wiedziałam jak wytrzymam trening. Jeśli mnie nie będzie nie wejście do drużyny? Mi to obojętne, ale trener poprodził nas o to. A ja niestety, ale nie umiem odmówić nauczycielom. Ale to co zobaczyłam nigdy bym nie pomyślała.
-Coś nie tak?-Zachichotała Aria patrząć na moją odwartą buzie.
-Yyy, coś mówiłaś?
-Hahaha. Zakochałaś się?!
-Weź, jeszcze w nim? Nigdy.
Chodź ma niezła kratę. Nie powiem tego na głos.
-No nie gadaj, że ci się ani trochę nie podoba.-powiedziała dość pewna siebie
-Właśnie nie podoba mi się, możesz już skończyć?.-spytałam
- No mogę, ale ja widzę że coś miedzy wami jest.-powiedziała z entuzjazmem.
-Skończ już.
-Okey- powiedziała troszkę smutna miną.
Przez następne 10 minut obserwowałyśmy jak grają, Podzielili się tak, żeby Ross i Zayn byli osobno w drużynie. Cały czas moje oczy błądziły za biegającym Zaynem. Nie powiem całkiem nieźle gra i nawet się nie zdziwiłam ze drużyna w której był on wygrała. Jezu o czym ja ma myślę. Nie, tak dużej nie może być dość!-krzyczałam na siebie w myślach.
Byłam tez troszkę zadowolona, bo w końcu mogłam się spytać Zayna czemu po prosił o to trenera, żebym tu stała. O własnie zauważyłam ze idzie w naszą stronę.
-Zayn możemy pogadać?.-spytałam gdy był już dość blisko.
-Uhm, tak jasne, coś się stało ?-pytając lekko się uśmiechnął.
-Tak! Czemu mam tu stać?
-Bo jesteś tak jakby moim talizmanem szczęścia. A teraz sorry, ale idę do szatni.-Nim zaprotestowałam pocałował mnie w usta.
Nim coś powierzałam, Zayn już pobiegł. Co to miało być? Nie ważne. Idę do szatni.
Druga lekcją jaką mam w planie to plastyka. Kocham ten przedmiot. Tak mogę odciąć się od rzeczywistości. Ja decyduje co może znaleźć się na płótnie. Tylko w drugiej klasie można decydować na który przedmiot artystyczny można iść. Ja wybrałam kierunek malarski, a Aria muzyczny. Więc jestem sama w tym. Ale trudno. Idę pod klasie gdzie mają być zajęcia i nie dowierzam. Obok drzwi do klasy stoi nie kto inny jak sam Zayn. Uniosłam głowę do góry i spytałam się sama siebie "dlaczego ja?". Postanowiłam, że on tu nie istnieje. Że istnieje ja i płótno.
Pięć minut póżniej zadzwonił dzwonek. Aria z jej "nowym chłopakiem" poszli do klasy muzycznej, która znajduje się na końcu szkoły. Te zajęcia nie są tylko jedną, ale czterymi. Szkoła nie chciała zadrutnic nauczycieli ani płacić za dodatkowe lekcję więc postanowili, że druga lekcja w piątek jest na zajęcia artystyczne dla drugich klas. Właśnie pani Allen wyszła z pokoju nauczycielskiego i idzie do pracowni malarskiej. Pani Allan to grucha i wysoka kobieta po czterścieście o blond włosach i zielonych oczach. Zielonooka blondynka odtworzyła klasie. Kazała każdemu kto chce mieć tu lekcje, żeby zachowywali się kulturalnie. Może nie którzy wiedzą, ale jak ktoś ją bardzo wkurzy to wypływa z niej anioł, a rodzi demon. Nikt nie chciałby mieć doszynienia z nią. Najpierw ona weszła z gracją do klasy, potem dziewczyny, a na końcu chłopaki. Zajęłam moje ulubione miejsce przy oknie. Sama siedziałam. Mam takie szczęście, że jestem jej ulubienicą i nie każe mi z kimś siedzieć. Wysągnełam mój piórnik. Wyjmuje z niego mój ołówek do szkicowania i też ołówek do cieni. Chciałam już coś narysować na szkicowniku, ale poczułam, że ktoś siedzi obok mnie. Odwróciłam się, żeby sprawdzić kto to. Nie wieże. Malik. Co on chce ode mnie? Pytałam się w myślach. Nie będę na niego zwracać uwagi. Może odpuści.
-Ej! Nie mogłeś sobie usiąść gdzie indziej?-spytałam
-Wszystkie inne miejsca są już zajęte.
Rozglądnęłam się po klasie i zobaczyła wolną pierwszą ławkę.
-No chyba przegapiłeś jedna ławkę z przodu, jest wolne nie mogłeś sobie tam usiąść ?
-Nie będę siedział w pierwszej ławce, a po za tym mi tu dobrze.
Nie chciałam już z nim nawet rozmawiać, bo ta dyskusja była by zbędna. Wzięłam się od razu za rysowanie.
Pod koniec lekcji byłam.bardzo nie zadowolona z siebie bo praktycznie nic nie narysowałam. Miałam tylko narysowana postać w szkicowniku. Coraz gorzej rysuje, a dziś to przeszłam samą siebie.
Następne lekcje minęły dość szybko. Już miałam wychodzić z bram szkoły z Aria. Ale ktoś złapał mnie za rękę. Gdy się odwróciłam zobaczyłam nie kogo innego tylko Zayna. ,
-Co ty robisz? Puść mnie!-krzyczałam na niego.
-Nie krzycz, przyszedłem tylko powiedzieć, że się nie pożegnałaś.-mówiąc to uśmiechał się.
-Na razie- powiedziałam
-Haha, dobrze wiesz o co mi chodziło.-uśmiechnął się zadziornie.
Nie zdążyłam zareagować, a on po prostu mnie pocałował i odszedł do Gigi.
Byłam lekko zdziwiona, ten dzień się robi coraz bardziej dziwniejszy. Nie przejmując się, że Aria stała jak słup soli pociągnęła ja w stronę bramy.
Za nim dotarliśmy do budynku minęło 30 minut. Mieliśmy się spotkać z resztą ekipy przed budynkiem. Budynek wyglądał na zadbany. Pomalowano go na biało. Widziałam, że inni członkowie grupy gapili się na nas dziwnie. Roześmialiśmy się. Aria z resztą poszli się przebrać. Zostawili mnie z Willem. Will to jakby pomocnik ekipy. Ubrali się <klik> .
Każda eliminacja trwa około 5 minut. Może dla innych to krótko, ale dla tych ludzi to wielki wysiłek.
Gdy skończyli wyszli za ścianki. Will patrząc jak wychodzą wstał z ławki i poszturchał mnie. Nie wiedząc o co chodzi wyjęłam słuchawki. Wstałam i poszłam do Ari i jej ekipy.
-I jak?-spytałam.
-Niestety...-Każdy miał smutną minę-Dostaliśmy się-Powiedzieli chórem.
-chodźmy świętować!-Wykrzyknęła ciemno skóra Ashy o ciemnych oczach.
-Sorry Ale ja nie mogę bo już omówiona jestem.Wybaczcie-powiedziałam do nich.
-Ej no nie pójdziesz z nami no weź nie bądź taka a do Ross'a zawsze następnym razem możesz przyjść,
-Eh no dobra to chodźmy się bawić-zgodziłam sie bo czego sie nie robi dla przyjaciółki a na imprezę mogę przyjść kiedy indziej .
-Ooo wiedziałam że się zgodzisz.- powiedziała po czym mnie przytuliła
----------------------------------------
Jest i czwarty rozdział mamy na dzieje ze się spodoba
środa, 21 stycznia 2015
Rozdział III
Następnego dnia stałam o siódmej. Nie mam siły wstać. Nie chce go widzieć. Bym oddała wszystko, żeby nie idź do szkoły. Dobra trzeba wstawać. Patrze na telefon, co leży na szafce nocnej. Jest już pół to ósmej. Cholera!
Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Jak to możliwe?! Przecież leżałam krótko. Nie ważne. Ubrałam (klik) Zjadłam śniadanie. Na śniadanie były tosty z czekoladą i sok pomarańczowy. Popatrzyłam na plan lekcji. Świetnie! Na ostatniej lekcji mam biologię. Czyli musie z nim siedzieć. Czy mogło być gorzej?!
Siedziałam w domu do ósmej piętnaście. Musie sama idź do szkoły. Ponieważ Aria pojechała do swoich dziadków na rocznice. Niesamowite jest to, że jej dziadkowie są już czterdzieści lat razem. A ich miłość jest ta sama co czterdzieści lat temu. Choć dzieliły je mile. Dosłownie. Jej babcia jest z Polski, a dziadek z Anglii. Choć nie wierze w te bajeczki o miłości, ale jak widzie dziadków Ari od razu ciepło mi w środku. Jak oni wytrzymali tyle lat? Ja z matką nawet nie wytrzymuje minuty w jednym pokoju. Jeśli jest w domu to robi mi awantury.
Cały dzień poszedł nawet dość szybko. Właśnie czekam na ostatnią lekcję. Czyli na biologię z panem Evanem. Choć biologia jest ciekawa zwłaszcza z panem Evanem, ale nie podoba mi się, że musie siedzieć z Zaynem. Nagle zadzwonił dzwonek. Czekałam jak każdy wejście do klasy. Wole się nie pchać. Obok drzwi klasy stał Zayn. Chyba na coś lub kogoś czekał. Podeszłam do drzwi, aby wejść. Zayn gestem ręki zapraszał mnie do klasy. Coś się zmieniło. Coś się zmieniło w nim. Nie zachowywał się tak wczoraj. Jest bardziej miły i dżentelmeński. Coś tu nie gra. To mnie bardzo zdziwiło. Co on knuję?
Wszedł za mną do klasy. Usiadłam w ławce. Nie wiedziałam co zrobić. Czy powiedzieć co o nim myślę? Czy milczeć? Nie. Nie jestem Arią. Nie umiem powiedzieć prosto w twarz co myślę. Lepiej zamilknę. Nie mam zamiaru gadać się do niego.
Rozpakowałam się. Zayn jak wczoraj, siedzi na telefonie. Jeszcze czterdzieści cztery minuty. Spoko!
-Sorry, że byłem wczoraj taki nie miły.-Odwrócił się do mnie z lekkim uśmiechem.
-Nie ma sprawy.-Kłamałam. Nie lubię go. Mam takie przeczucie, że coś złego planuje.
-A tak w ogóle, jestem Zayn.-Podał rękę.
-Emma.-Nie podałam mu ręki.
-Ok Emma.-Czuł się chyba zakłopotany.
-Przeszkadzam wam?-Zapytał pan Evans patrząc na nas.
-Nie!-Odpowiedziałam razem z Zaynem. Wyprostowałam się.
-Więc dzisiejszym tematem Będzie odpowiedni partner.-Odparł pan Evans.
-Ale co to ma wspólnego z biologią?-Zapytał z ciekawością chłopak z tyłu.
-Właśnie dzięki temu, że nie masie wychowania w rodzinie, to trzeba was wyedukawać.-Ściągną okulary pan Evans.-Od razu zacznę. Jaki ma być idealny partner dla...-przerwał patrząc po klasie.-Panie Bell, czy obroni pan honor bez myślnych piłkarzy? Czy będzie pan bez myślnym mięśniakiem?
-Wolę tą drugą opcję.-Uśmiechną się szeroko, a cała klasa się śmiała z tego. Cała obróć mnie i Zayna.
Pan Bell ma na imię Ross. To mój były chłopak.
-A więc...-Wskazał palcem na mnie.-Panno Marin, proszę odpowiedzieć.
-Nigdy nad tym nie myślałam.-Odparłam szczerze.
-Więc proszę pomyśleć teraz.
-Odpowiedni partner powinien...-Przerwałam nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się nie zręcznie. Z denerwowania bawiłam się długopisem. Nie mam pomysłu.
-Powinien być twardy, czuły, miły, być sobą i mieć pazur.-Odpowiadał Zayn nie spuszczając mnie ze swoich ciemnych brązowych oczów. Klasa między sobą szeptała. Nie zwracał na to uwagi. Jakbym tylko ja istniała.
-Dziękuje panno Marin.-Odpowiedział z lekkim uśmiechem pan Evans.
Cała klasa chichotała z tego. Wtedy coś poczułam. Nie chciałam, żeby poznał się na mnie. Nie wiedziałam co czułam. Ale gdy wypowiadał te słowa patrzył się na mnie jak na jakąś królową. Podobno oczy to zwierciadło duszy. Teraz widziałam w jego oczach jego dusze. Była ciepła i czułą. Nie! Nie! Nie! Nie dam się tak łatwo. Nawet czułymi słówkami. Wracam na Ziemie.
-Nie ma za co.-odpowiedział Malik bawiąc się długopisem.
-Mhm, dobrze może cie się już spakować i jak zadzwoni dzwonek to wyjdźcie ja idę do biblioteki zaraz obok.Było dopiero 25 po a dzwonek jest 40 wiec mamy jeszcze 15 min wolnego .Spakowałam się i poszłam pogadać z Liss nie zwracając uwagi na Malik.
Podeszłam do Liss i się przywitałam. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym.Gdy zaczynałyśmy gadać o Maliku przyszedł Ross ze swoim głupim uśmieszkiem.
-Siemka emm!.-powiedział Ross
-Hej co chcesz ?.
-A coś ty taka ostra? a przyszedłem sie spytać czy teraz w takich gustujesz ? .
-Ja ostra śmieszne,w takich czyli w kim ?.- spytałam z wymuszonym uśmiechem.
-hahah, no w tym nowym.
-wybuchłam śmiechem-Ross popierdoliło cię do reszty, ja w kimś takim nie nie nie-. była lekko z mieszana tym co spytał czy on był zazdrosny? ale o co ? Nie ważne.
-Aha. nie no tylko chciałem wiedzieć dobra na razie.-odszedł szybciej niż się zjawił .
Droga powrotna do domu minęła dość szybko jak zawsze chodzę 15 min to dzisiaj szła nie całe 10 min .Wchodząc do domu dostałam wiadomość od Rossa że u niego w domu jest w sobote impreza i ze jestem zaproszona razem z Arią. Nie powiem ucieszyłam się od kiedy z nim zerwałam nie zapraszał mnie na imprezy.Wchodząc do domu. Krzyknelam dzień dobry bo wiedziałam że gosposia jest w domu.W kuchni od raza zobaczyłam panią Stelmach która robi dla mnie obiadek, nie powiem że nie tęsknię za mama fajnie by było z nią kiedyś tak usiąść i zrobić coś wspólnie.Nie ważne. Porozmawiajmy z panią Stelman przy obiedzie i po skończonym posiłku poszłam na górę. Od robiłam zadania domowe i napisałam sms'a Ari.
Do: Aria
Od:Emmy
Hej, sory jeśli ci przeszkadzam ale chciałam się spytac czy idziesz na imprezę do Ross'a? :*
Następnie położyłam się na łóżku i bawiłam się telefonem.Długo nie czekałam na sms'a dopisała mi jakoś po 5 min.
Od: Ari
Do: Emmy
Hejka,nie przeszkadzasz mi i tak się tu trochę nudzę.Impreza jest u Ross'a? Nie dostałam żadnego powiadomienia ani sms'a :( ale tak pójdę więc pójdziemy razem ok? A tak w ogóle to kiedy ona jest?.
Dziwne ze nic nie dostała przecież się kiedyś z nim przyjaźniła ale może sobie zapomniał czy coś.
Do : Ari
Od : Emmy
A to spoko,no właśnie jest a to może sobie zapomniał czy coś. Heh czytasz mi myślach miałam to samo zaproponować. Napisał mi sms'a że w sobotę ale jeszcze nie wiem o której prawdopodobnie dowiemy się w szkole.
---------
Rozdział nie sprawdzony za co bardzo przepraszamy i jest też krótki bo nie mamy weny.
Czytasz =komentujesz
Dla ciebie to nic,a dla nas motywacja do pisania.
Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Jak to możliwe?! Przecież leżałam krótko. Nie ważne. Ubrałam (klik) Zjadłam śniadanie. Na śniadanie były tosty z czekoladą i sok pomarańczowy. Popatrzyłam na plan lekcji. Świetnie! Na ostatniej lekcji mam biologię. Czyli musie z nim siedzieć. Czy mogło być gorzej?!
Siedziałam w domu do ósmej piętnaście. Musie sama idź do szkoły. Ponieważ Aria pojechała do swoich dziadków na rocznice. Niesamowite jest to, że jej dziadkowie są już czterdzieści lat razem. A ich miłość jest ta sama co czterdzieści lat temu. Choć dzieliły je mile. Dosłownie. Jej babcia jest z Polski, a dziadek z Anglii. Choć nie wierze w te bajeczki o miłości, ale jak widzie dziadków Ari od razu ciepło mi w środku. Jak oni wytrzymali tyle lat? Ja z matką nawet nie wytrzymuje minuty w jednym pokoju. Jeśli jest w domu to robi mi awantury.
Cały dzień poszedł nawet dość szybko. Właśnie czekam na ostatnią lekcję. Czyli na biologię z panem Evanem. Choć biologia jest ciekawa zwłaszcza z panem Evanem, ale nie podoba mi się, że musie siedzieć z Zaynem. Nagle zadzwonił dzwonek. Czekałam jak każdy wejście do klasy. Wole się nie pchać. Obok drzwi klasy stał Zayn. Chyba na coś lub kogoś czekał. Podeszłam do drzwi, aby wejść. Zayn gestem ręki zapraszał mnie do klasy. Coś się zmieniło. Coś się zmieniło w nim. Nie zachowywał się tak wczoraj. Jest bardziej miły i dżentelmeński. Coś tu nie gra. To mnie bardzo zdziwiło. Co on knuję?
Wszedł za mną do klasy. Usiadłam w ławce. Nie wiedziałam co zrobić. Czy powiedzieć co o nim myślę? Czy milczeć? Nie. Nie jestem Arią. Nie umiem powiedzieć prosto w twarz co myślę. Lepiej zamilknę. Nie mam zamiaru gadać się do niego.
Rozpakowałam się. Zayn jak wczoraj, siedzi na telefonie. Jeszcze czterdzieści cztery minuty. Spoko!
-Sorry, że byłem wczoraj taki nie miły.-Odwrócił się do mnie z lekkim uśmiechem.
-Nie ma sprawy.-Kłamałam. Nie lubię go. Mam takie przeczucie, że coś złego planuje.
-A tak w ogóle, jestem Zayn.-Podał rękę.
-Emma.-Nie podałam mu ręki.
-Ok Emma.-Czuł się chyba zakłopotany.
-Przeszkadzam wam?-Zapytał pan Evans patrząc na nas.
-Nie!-Odpowiedziałam razem z Zaynem. Wyprostowałam się.
-Więc dzisiejszym tematem Będzie odpowiedni partner.-Odparł pan Evans.
-Ale co to ma wspólnego z biologią?-Zapytał z ciekawością chłopak z tyłu.
-Właśnie dzięki temu, że nie masie wychowania w rodzinie, to trzeba was wyedukawać.-Ściągną okulary pan Evans.-Od razu zacznę. Jaki ma być idealny partner dla...-przerwał patrząc po klasie.-Panie Bell, czy obroni pan honor bez myślnych piłkarzy? Czy będzie pan bez myślnym mięśniakiem?
-Wolę tą drugą opcję.-Uśmiechną się szeroko, a cała klasa się śmiała z tego. Cała obróć mnie i Zayna.
Pan Bell ma na imię Ross. To mój były chłopak.
-A więc...-Wskazał palcem na mnie.-Panno Marin, proszę odpowiedzieć.
-Nigdy nad tym nie myślałam.-Odparłam szczerze.
-Więc proszę pomyśleć teraz.
-Odpowiedni partner powinien...-Przerwałam nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się nie zręcznie. Z denerwowania bawiłam się długopisem. Nie mam pomysłu.
-Dziękuje panno Marin.-Odpowiedział z lekkim uśmiechem pan Evans.
Cała klasa chichotała z tego. Wtedy coś poczułam. Nie chciałam, żeby poznał się na mnie. Nie wiedziałam co czułam. Ale gdy wypowiadał te słowa patrzył się na mnie jak na jakąś królową. Podobno oczy to zwierciadło duszy. Teraz widziałam w jego oczach jego dusze. Była ciepła i czułą. Nie! Nie! Nie! Nie dam się tak łatwo. Nawet czułymi słówkami. Wracam na Ziemie.
-Nie ma za co.-odpowiedział Malik bawiąc się długopisem.
-Mhm, dobrze może cie się już spakować i jak zadzwoni dzwonek to wyjdźcie ja idę do biblioteki zaraz obok.Było dopiero 25 po a dzwonek jest 40 wiec mamy jeszcze 15 min wolnego .Spakowałam się i poszłam pogadać z Liss nie zwracając uwagi na Malik.
Podeszłam do Liss i się przywitałam. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym.Gdy zaczynałyśmy gadać o Maliku przyszedł Ross ze swoim głupim uśmieszkiem.
-Siemka emm!.-powiedział Ross
-Hej co chcesz ?.
-A coś ty taka ostra? a przyszedłem sie spytać czy teraz w takich gustujesz ? .
-Ja ostra śmieszne,w takich czyli w kim ?.- spytałam z wymuszonym uśmiechem.
-hahah, no w tym nowym.
-wybuchłam śmiechem-Ross popierdoliło cię do reszty, ja w kimś takim nie nie nie-. była lekko z mieszana tym co spytał czy on był zazdrosny? ale o co ? Nie ważne.
-Aha. nie no tylko chciałem wiedzieć dobra na razie.-odszedł szybciej niż się zjawił .
Droga powrotna do domu minęła dość szybko jak zawsze chodzę 15 min to dzisiaj szła nie całe 10 min .Wchodząc do domu dostałam wiadomość od Rossa że u niego w domu jest w sobote impreza i ze jestem zaproszona razem z Arią. Nie powiem ucieszyłam się od kiedy z nim zerwałam nie zapraszał mnie na imprezy.Wchodząc do domu. Krzyknelam dzień dobry bo wiedziałam że gosposia jest w domu.W kuchni od raza zobaczyłam panią Stelmach która robi dla mnie obiadek, nie powiem że nie tęsknię za mama fajnie by było z nią kiedyś tak usiąść i zrobić coś wspólnie.Nie ważne. Porozmawiajmy z panią Stelman przy obiedzie i po skończonym posiłku poszłam na górę. Od robiłam zadania domowe i napisałam sms'a Ari.
Do: Aria
Od:Emmy
Hej, sory jeśli ci przeszkadzam ale chciałam się spytac czy idziesz na imprezę do Ross'a? :*
Następnie położyłam się na łóżku i bawiłam się telefonem.Długo nie czekałam na sms'a dopisała mi jakoś po 5 min.
Od: Ari
Do: Emmy
Hejka,nie przeszkadzasz mi i tak się tu trochę nudzę.Impreza jest u Ross'a? Nie dostałam żadnego powiadomienia ani sms'a :( ale tak pójdę więc pójdziemy razem ok? A tak w ogóle to kiedy ona jest?.
Dziwne ze nic nie dostała przecież się kiedyś z nim przyjaźniła ale może sobie zapomniał czy coś.
Do : Ari
Od : Emmy
A to spoko,no właśnie jest a to może sobie zapomniał czy coś. Heh czytasz mi myślach miałam to samo zaproponować. Napisał mi sms'a że w sobotę ale jeszcze nie wiem o której prawdopodobnie dowiemy się w szkole.
---------
Rozdział nie sprawdzony za co bardzo przepraszamy i jest też krótki bo nie mamy weny.
Czytasz =komentujesz
Dla ciebie to nic,a dla nas motywacja do pisania.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
















