Dochodzi piąta. Ubrałam to. Nie wiem gdzie mnie zabiera. Ale modle się, żeby ta randka trwała krótko. Położyłam się na łóżku. Z wierzy leciała ta piosenka. Lubię ją. Mówi o straszonej miłości. O tym jak miał ją lecz jego ukochana odeszła do innego. Ta piosenka była przy mnie gdy rozstałam się z Rossem. Stracił mnie z Alex. I on ma czelność mi mówisz, że to była moja wina?! Że ja go straciłam? Z tych spomnieni o Rosse wyrwał mnie dzwonek komórki. To Zayn.
-Tak?-mówiąc to odarłam łzy które spływały po policzkach.
-Gotowa?-nie musiałam go widzieć, żeby wiedziesz, że się uśmiecha. Wyjdziałam przez okno. Zayn stał obierając się o Mustanga i trzymając telefon przy uchu.
-Daj mi minute.-powierzałam rozłączając się.
Popatrzałam w lustro. Łzy nie sprawiły, żebym miała czerwone oczy. Uśmiechnełam się sama do siebie i myślach powtarzałam-Dasz radę Em.-Z uśmiechem zeszłam na dół. Nikogo nie było. Gosporza ma wolne w weekendy, a matki nigdy nie ma. Zastanawiam się kiedy tak od tak porozmawialiśmy. Chyba wtedy gdy mój tata i brat żyli. Może Gigi mnie nie cierpi, bo ja wyszłam z wypadku cała, a mój brat, Kevin nie. Mnie też bolało, że mój ojciec i brat umarł. To ja się tręszyłam przez te 2 lata, że to moja wina. Że to ja powierzałam ojcu, że się spósznie na moją pierwszą imprezę. Gdybym nie ja to by żyli. Przez tego turnego, pijanego kierowcy z tira. Ale tość tego. Nie mogę się teraz rozpaszać.
Wyszłam z domu zamykająć na klucz drzwi. Z wymószonym uśmiechem powętrowałam do Zayna. Zayn ubrał się w to.Wyglądał dosć zwyczajnie prawie jak ja.
-Cześć Emm-mówiąc to lekko się uśmiechnął.
-Hej-mówiac to zgryzłam lekko wargę bo może i był ubrany normalnie ale wyglądał nieziemsko,Moja podświadomość powoli zaczynała wariować.Uhg
-Ślicznie wyglądasz.
-Em dzieki? Bedziemy tu tak stali ?.
-Eee nie,wsiadaj - mówiać to był lekko zmieszany ale i tak otworzył mi drzwi od samochodu żebym wsiadła,
Jechalismy juz jakos 30 minut a ja nadal nie wiedziałam gdzie jedziemy.No ale co sie dziwic jak sie w ogóle do siebie odzywalismy. Ta cisza zaczeła mnie troszke wkurzac wiec postanowiłam zacząść rozmowe.
-Zayn ?-wypowiadając te słowa odwróciłam głowe by na niego spojzec.
-Taa?- mówiac to nawet na mnie nie spojzał tylko madal był zapatrzony w tą głupia droge.
Miałam ochote zacząc krzyczeć na niego, Hallo ja tu jestem poparz na mnie ale sie powstrzymałam
-Powiesz mi gdzie jedziemy.?
-Nie-powiedział ze swoim głupim cwaniackim uśmieszkiem.
-A to niby czemu? - mowiać to zrobiłam wielkie oczy sama nie wiem czemu.
-Bo to niespodzianka.
-Tak się składa ze ja nie lubie niespodzianek.
-To juz twój problem księżniczko.Patrz na lewo juz dojezdzamy.
To co zobaczyłam przeszło moje najsmielsze oczekiwania.
-Serio zabierasz mnie do wesołego miasteczka? -spytałam
-No tak a co nie podoba ci sie ?
-Nie, moze być całkiem fajnie.
Zabrał mnie do kolejki po bilety do wesołego miasteczka.
Stojąc pod kolejka powiedział mi do ucha
-Idź stan pod bramę za 5 minut przyjdę.
Mówiąc to przygryzł mi płatek ucha.
-Co czemu? Nie mogę tu z tobą stać?. -Wypowiadając tę słowa odwracałam wzrok żeby nie patrzyć mu w oczy.
-Księżniczko,ponieważ ja kupię bilety żebyś nie musiała stać w kolejce.
-Okey,? Przestań tak do mnie mówić.
-Jak? Księżniczko? Wypowiedział to z uśmiechem cwaniaka.
-Tak właśnie możesz przestać bo nią nie jestem...boze.
-Dla mnie jesteś księżniczką.No co?
-Kretyn, no to ze jesteś kretynem.-mówiąc to odchodzilam z kolejki.Czułam na sobie uśmiech mulata.
Po jakiś 5 minutach podszedł do mnie kładąc dłoń no moim biodrze.Nim się zorientowałam pocalowal mnie w usta i po ciągnol mnie za nadgarstek w stronę domu strachu.
Siedziałam już z zayn'em w wagoniku ale nadal byłam zdziwiona tym pocałunkiem.Pokazałam mu lodowata twarz i chciałam się trochę od niego odsunąć ale uniemożliwiały mi to pasy.Zayn chyba to zauważył i chyba go to bawiło.Myślałam tylko o jednym. Żeby jak najszybszej się ta pieprzona pierwsza i ostatnia randka skończyła i da mi spokój.Wagonik powoli ruszał a my zaczęliśmy wjeżdżać.SPadło na nas sztuczny kościotrup a ja lekko się podskoczyłam chwytajac się za serce.
* Z Perspektywy Zayn'a*
Rozbawiło mnie jak się przestraszyła. Może liczyłem, że do mnie się przytuli? Nie wiem. Kocham zabierać laski w to miejsce. Z powodu, że mają stracha i przytulają się do mnie. A przy tym mogę zaliczyć. Jednak Emma jest inna od nich. Nie ślini się na mój widok. Wręcz przeciwnie. Jak obiecałem jej, że tam jej spokój. A obietnice zawsze dotrzymuje. Jednak chce te pieniądze. Trudno. Może obietnice złamać. Mówią, że nie mam duszy. To śmieszne. No maże nie. Nie mam żadnych zmartwień. Nie obchodzi mnie czy dziewczyna coś sobie zrobi. Może robię z siebie łajże. Nie tam za wygraną. Musie jakoś zdobyć tę kasę . Zawsze mam awaryjny. Może ten plan jest głupi, ale gdy potrzebuje kasy to nawet to tego mnie się posunąć.
Przez te pięć minut obserwowałem Emme. Sprawiała wrażenie szczęśliwej. I wtedy coś poczułem. Nie wiem co. Nigdy w życiu czegoś takiego nie poczułem. Coś przyjemnego. Nie! Nie mogę na to pozwolić. Nie teraz. Nie w tej chwili. Chce mieć laski na jedną noc i imprezować cały czas. Nie chce mieć dziewczyny. Miałem idealny plan. Spierdoliłem go. Spierdoliłem. Jedna randka. Emma to dobra dziewczyna. Nie zasługuje na takie traktowanie.
Gdy wyszliśmy z wagoniku kierowaliśmy w stronę nowej kolejki górskiej. Ta górska kolejka nazywała się "Archanioł".
*Z Perspektywy Emm'y*
Obiecałam sobie, że nie będę nic mówiła. Nie chciałam się do niego odzywać wolałam przemilczeć tą jedna randkę. Właśnie śliśmy do Archanioła gdy zadźwonił telefon Zayn'a. Przeprosił mnie i odszedł. Zostawił mnie w kolejcie. Nagle poczułam, że jakaś dłoń przelatuje przez moje plecy. Szybko odwróciłam się. Dostrzegłam chłopaka który chodzi do mojej szkoły. Uśmiechał się.
-Cześć piękna!-powierzał Lucas.
-Hej, możesz tak mnie nie nazywać?!-powierzałam pewna siebie. Nie obchodziło mnie co o mnie pomyśli. Słyszałam co nie co o nim. To tak zwany "bad boy". Wyrywa laski i zalicza. Nie chce mieć z takim typem do czynienia.
-Mogę. Ale co powie twój chłopak jeśli zoparzy mnie z tobą?!-pokażał palcem na Zayn'a który rozmawia przez telefon.
-To nie mój...-nagle jego usta przyblizały się do moich. Nie wierzałam co zrobić. Czy taż mu w pysk czy dasz mu tego co chce. Dam tylko mu całusa. Przecież przez jeden całus nie wyrąduje w łóżku z nim. Też chciałam dasz nauczkę Zayn'owi, że bez jego też się dobrze bawię.
Już zamykałam oczy do pocałunku, gdy nagle dłonie Lucas'a otrączyły mnie. Odworzyłam oczy. Lucas leżał na ziemi. Przede mną stał rozczeciony Zayn. Widziałam, że jest wczekły. Nie na mnie. Na Lucas'a. Jego oczy pociemniały. Przez kilka sekund staliśmy bez ruchu. Nie wiedziałam jak się zachować. Nie wiedziałam czy mam uczeć czy zostać. Nie wiem co może wymyśleć. Po tym jak mnie przyłapał na całowaniu z Locas'em bałam się jego kolejnej reakcji. Myślałam o tym, aby zaparz się pod ziemię.
*Z perszpektywy Zayn'a*
Jestem wściekły na Lucas'a. Miał się nie wpierdalać między mnie, a laski. Jak mógł?! Przecież jesteśmy kumplami od kiedy byliśmy dziećmi. Od osiągnąłem go od Emmy, bo nie chce, żeby wygrał zakład. I nie chce żeby w ogóle jej całował.Ona jest moja i tylko moja. Do cholery Zayn ogarnij się, moje myśli powoli wariują.Czemu nawet pomyślałem ze ona jest moja . Nie mogę tak myśleć przecież mam ją tylko zaliczyć nic więcej.
Popatrzyłem się na Emm'e. Stała jak wryta chyba nie wiedziała co robić to dało się wyczytać z jej oczu.
-Emm, nic ci nie jest?-zapytałem jej. Nie wiem czemu, ale czułem się za nią odpowiedzialny.
-Nie, nic.
Popatrzałem na Lucas'a, który leżał na chodniku. Opierał się rękami o chodnik, żeby nie stracił równowagi.
*Z perspektywy Emmy*
Wow. Jest o mnie zazdrosny. Nie spodziewałam się tego, że aż tak będzie wkurwiony. Na stała ta nie zręczna cisza. Nagle poczułam w torebce, że wibruje mi telefon.To Ross jestem nadal zła na niego ale i tak ucieszyłam się.
-Hallo?!-powiedziałam odchodząc od nich.
-Hej, przepraszam co powierzałem na tej imprezę. Nie myślę tak o tobie. Po prostu gdy cie zobaczyłem z nim to...-słyszałam w jego głosie z gruchę -Wiem, że nie jesteśmy razem od półtora roku, ale martwię się o ciebie.
-O mnie?-martwi się, ale jak mnie zdradził to zamiast myśleć o mnie to myślał o cyckach Alex.
-Tak. Zastanowiłaś się nad moją propozycją?
-Ja...-urwałam patrząc na Zayn'a, który opierał się o drzewo. Lucas już uciekł.-Ja teraz nie mogę gadać. Pa!
-Pa!-powierzał rozłączając się.
I co teraz? Co mam zrobić? Nie rozpłacze się tu. Chce idź już do domu i za snąć na wieki.
Ta propozycja co mówił Ross to już nieaktualna dla mnie. Powierzał, że mam pomyśleć nad nami. Ale już nie ma nas. Odkąd zdradził mnie. Ehh szkoda nawet o tym myśleć.
Powróciłam do Zayn'a, który kończył papierosa.
Perspektywa Zayn'a
Gdy już Emma do mnie podeszła i się uśmiechnęła wyglądała jak anioł.Jednak anioły istnieją.
-Ehh, kto dzwonil?_spytałem
-uum nie ważne- odpowiedziała pewna siebie
-Chyba jednak ważne z kim rozmawialas? -Spytałem lekko zdenerwowany.
-Jezu czemu ty jesteś taki upierdliwy co? Ze znajomym gadalam.
-upierdliwy? Chyba raczej ciekawski- powiedziałem ze cwanym usmieszkiem.
-tak upierdliwy,a nazywaj to sobie jak chcesz. To co idziemy bo wiesz nie będę tu stała cały dzien.
Rozbawiło mnie jak się przestraszyła. Może liczyłem, że do mnie się przytuli? Nie wiem. Kocham zabierać laski w to miejsce. Z powodu, że mają stracha i przytulają się do mnie. A przy tym mogę zaliczyć. Jednak Emma jest inna od nich. Nie ślini się na mój widok. Wręcz przeciwnie. Jak obiecałem jej, że tam jej spokój. A obietnice zawsze dotrzymuje. Jednak chce te pieniądze. Trudno. Może obietnice złamać. Mówią, że nie mam duszy. To śmieszne. No maże nie. Nie mam żadnych zmartwień. Nie obchodzi mnie czy dziewczyna coś sobie zrobi. Może robię z siebie łajże. Nie tam za wygraną. Musie jakoś zdobyć tę kasę . Zawsze mam awaryjny. Może ten plan jest głupi, ale gdy potrzebuje kasy to nawet to tego mnie się posunąć.
Przez te pięć minut obserwowałem Emme. Sprawiała wrażenie szczęśliwej. I wtedy coś poczułem. Nie wiem co. Nigdy w życiu czegoś takiego nie poczułem. Coś przyjemnego. Nie! Nie mogę na to pozwolić. Nie teraz. Nie w tej chwili. Chce mieć laski na jedną noc i imprezować cały czas. Nie chce mieć dziewczyny. Miałem idealny plan. Spierdoliłem go. Spierdoliłem. Jedna randka. Emma to dobra dziewczyna. Nie zasługuje na takie traktowanie.
Gdy wyszliśmy z wagoniku kierowaliśmy w stronę nowej kolejki górskiej. Ta górska kolejka nazywała się "Archanioł".
*Z Perspektywy Emm'y*
Obiecałam sobie, że nie będę nic mówiła. Nie chciałam się do niego odzywać wolałam przemilczeć tą jedna randkę. Właśnie śliśmy do Archanioła gdy zadźwonił telefon Zayn'a. Przeprosił mnie i odszedł. Zostawił mnie w kolejcie. Nagle poczułam, że jakaś dłoń przelatuje przez moje plecy. Szybko odwróciłam się. Dostrzegłam chłopaka który chodzi do mojej szkoły. Uśmiechał się.
-Cześć piękna!-powierzał Lucas.
-Hej, możesz tak mnie nie nazywać?!-powierzałam pewna siebie. Nie obchodziło mnie co o mnie pomyśli. Słyszałam co nie co o nim. To tak zwany "bad boy". Wyrywa laski i zalicza. Nie chce mieć z takim typem do czynienia.
-Mogę. Ale co powie twój chłopak jeśli zoparzy mnie z tobą?!-pokażał palcem na Zayn'a który rozmawia przez telefon.
-To nie mój...-nagle jego usta przyblizały się do moich. Nie wierzałam co zrobić. Czy taż mu w pysk czy dasz mu tego co chce. Dam tylko mu całusa. Przecież przez jeden całus nie wyrąduje w łóżku z nim. Też chciałam dasz nauczkę Zayn'owi, że bez jego też się dobrze bawię.
Już zamykałam oczy do pocałunku, gdy nagle dłonie Lucas'a otrączyły mnie. Odworzyłam oczy. Lucas leżał na ziemi. Przede mną stał rozczeciony Zayn. Widziałam, że jest wczekły. Nie na mnie. Na Lucas'a. Jego oczy pociemniały. Przez kilka sekund staliśmy bez ruchu. Nie wiedziałam jak się zachować. Nie wiedziałam czy mam uczeć czy zostać. Nie wiem co może wymyśleć. Po tym jak mnie przyłapał na całowaniu z Locas'em bałam się jego kolejnej reakcji. Myślałam o tym, aby zaparz się pod ziemię.
*Z perszpektywy Zayn'a*
Jestem wściekły na Lucas'a. Miał się nie wpierdalać między mnie, a laski. Jak mógł?! Przecież jesteśmy kumplami od kiedy byliśmy dziećmi. Od osiągnąłem go od Emmy, bo nie chce, żeby wygrał zakład. I nie chce żeby w ogóle jej całował.Ona jest moja i tylko moja. Do cholery Zayn ogarnij się, moje myśli powoli wariują.Czemu nawet pomyślałem ze ona jest moja . Nie mogę tak myśleć przecież mam ją tylko zaliczyć nic więcej.
Popatrzyłem się na Emm'e. Stała jak wryta chyba nie wiedziała co robić to dało się wyczytać z jej oczu.
-Emm, nic ci nie jest?-zapytałem jej. Nie wiem czemu, ale czułem się za nią odpowiedzialny.
-Nie, nic.
Popatrzałem na Lucas'a, który leżał na chodniku. Opierał się rękami o chodnik, żeby nie stracił równowagi.
*Z perspektywy Emmy*
Wow. Jest o mnie zazdrosny. Nie spodziewałam się tego, że aż tak będzie wkurwiony. Na stała ta nie zręczna cisza. Nagle poczułam w torebce, że wibruje mi telefon.To Ross jestem nadal zła na niego ale i tak ucieszyłam się.
-Hallo?!-powiedziałam odchodząc od nich.
-Hej, przepraszam co powierzałem na tej imprezę. Nie myślę tak o tobie. Po prostu gdy cie zobaczyłem z nim to...-słyszałam w jego głosie z gruchę -Wiem, że nie jesteśmy razem od półtora roku, ale martwię się o ciebie.
-O mnie?-martwi się, ale jak mnie zdradził to zamiast myśleć o mnie to myślał o cyckach Alex.
-Tak. Zastanowiłaś się nad moją propozycją?
-Ja...-urwałam patrząc na Zayn'a, który opierał się o drzewo. Lucas już uciekł.-Ja teraz nie mogę gadać. Pa!
-Pa!-powierzał rozłączając się.
I co teraz? Co mam zrobić? Nie rozpłacze się tu. Chce idź już do domu i za snąć na wieki.
Ta propozycja co mówił Ross to już nieaktualna dla mnie. Powierzał, że mam pomyśleć nad nami. Ale już nie ma nas. Odkąd zdradził mnie. Ehh szkoda nawet o tym myśleć.
Powróciłam do Zayn'a, który kończył papierosa.
Perspektywa Zayn'a
Gdy już Emma do mnie podeszła i się uśmiechnęła wyglądała jak anioł.Jednak anioły istnieją.
-Ehh, kto dzwonil?_spytałem
-uum nie ważne- odpowiedziała pewna siebie
-Chyba jednak ważne z kim rozmawialas? -Spytałem lekko zdenerwowany.
-Jezu czemu ty jesteś taki upierdliwy co? Ze znajomym gadalam.
-upierdliwy? Chyba raczej ciekawski- powiedziałem ze cwanym usmieszkiem.
-tak upierdliwy,a nazywaj to sobie jak chcesz. To co idziemy bo wiesz nie będę tu stała cały dzien.

