Przez godziny wypierałam stój. W końcu wybrałam. Ubrałam na siebie to. Do torebki schowałam swój telefon i błyszczyk. Ostatnia poprawka w lustrze, Jestem gotowa. Oby na imprezę nie było Zayna. Arią mieliśmy się spotkać przed wejściem domu Ross'a. Zeszłam do jadalni. Jest pusta. Jak zwykle. Zostawiam karteczkę, że idę do koleżanki. Mama mówi, że mam się tylko uczyć. Olewam to.
Jestem przed domem Ross'a. Słysze piosenkę. Im bliżej tym głośniej. To moja ulubiona piosenka. Aż chce tańczyć na ulicy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przed domem stały przeróżne auta. Zauważyłam Arię z Austin'em. Właśnie miałam do nich podchodzić, ale na progu stał on. Zayn. Obiecałam sobie przed wyjściem, że nikt nie zepsuje mi ani humoru ani zabawy. Nawet on.
-Hej!-powiedziałam do Ari i Austin'a.
-Cześć!-powiedzieli chórem.
Aria ubrała to, Austin też fajnie.
*z perspektywy Zayn'a*
Jestem właśnie na imprezę tego debila, Ross'a. Jego sistra, Gigi prosiłam mnie, żebym przyszedł na tą imprezę. Nie chciałem, ale dowierzałem się, że będzie Emma. Chce wygrać ten cholerny zakład. Choć też Emma mnie intryguje i pociąga. Nie tylko wyglądem, bo wygląda zajebiście za każdym razem. Ale też jej nie przystępność. To pierwsza laska, która nie ślini się na mój widok.
Właśnie widzie ją. Wygląda zajebiście. O, chyba mnie zobaczyła . Podejdę do niej. Kurwa, muszę wygrać ten zakład. Musie zdobyć tą kasę.
Zacząłem schodzić ze schodów, żeby przywitać się z nią. Nie zbyt rozpoczęliśmy "naszą znajomość". Może uda mi się ją jakoś do siebie przekonać.
*z perspektywy Emmy*
Gdzieś zgubiłam Arię. No i zauważyłam Malika. Nie wiem gdzie ona jest. Pewnie całuje się z Austin'em. Idę właśnie do stolika z napojami. Co tu jest... Piwo, wódka, drinki. Nie ma nawet soku?! A nie, jednak jest. Sok winogronowy. Ironia. Czy Ross pamiętał jaki lubię sok? Wyciągnęłam rękę po niego. Nagle poczułam, że ktoś jest za mną i też bierze rękę po sok. Niech zgadnę. To pewnie Malik. Odwróciłam się. To był Malik.
-Cześć Em.-uśmiechną się leniwie.
-Hej!-uśmiechnęłam się i tylko myślałam jak go się pozbyć.
-I jak impreza?-widziałam, że jest spięty.
-Dobrze.-Kłamałam. Nie chciałam iść na tą imprezę. Nie zbyt fajnie się czuje na imprezę byłego.
Leciała teraz piosenka. Zauważyłam, że prawie każdy tańczy. Trochę nie zręcznie się czuje. Popatrzyłam na Zayn'a. Też zauważył to.
-Zatańczyć?-zapytał.
-A mam wybór?!-to raczej odpowiedź niż pytanie.
Podał swoją dłoń. Tym momencie włączył się czerwony alarm w mojej głowie. Zignorowałam go, gdy z oparzyłam Ross'a z jakąś laską którą się obmacywał. Fuuj! Pomyślałam tym momecie . Dałam mu moją dłoń. Wyprowadził mnie na środek pokoju. Położyłam dłoń na jego ramieniu. I zaczęliśmy tańczyć. Przyciągnął mnie do siebie. Pachniał jakimiś perfumami i trochę papierosami. Myślałam, że taka mieszanka może trochę odczucia, ale jednak się myliłam. Choć sama pale. Fajki przypominają mi o dziadku. Dziadek zawsze palił. Nie ważne czy był tam czy gdzieś tu.
Już tańczymy chyba jakieś pół godziny. Nie myślałam o czasie. Gdyby ktoś na nas patrzył, pomyślał, że jesteśmy parą. To śmieszne. Popatrzyłam mu w oczy. Myślałam, że się rozpłynę.
Nagle poczułam, że ktoś mnie po pycha . Upadłam na podłogę. Zayn od razu ruszył mi na ratunek. Podał mi swoją dłoń, aby mi pomóc wstać. Chwile się zastanowiłam. Zauważyłam, że każdy się na nas patrzy. Z pomocą Zayna wstałam. Popatrzałam w stronę tego co mnie ktoś popchnął . To była Gigi, a za nią Ross. Gigi chyba jest w niezłej furii. Gdybym była sama to bym się zaśmiała. Ale powstrzymałam się od śmiechu. Ross też był w furii. Zauważyłam, że się gapią wszyscy na nas. Jego źrenice są czerwone. To znaczy jedno. Jest pijany.
Muzyka nadal leciała, lecz nikt nie tańczył. Wśród nas zrobił się tłum.
-Co ty robisz, Emma?-powiedziała Gigi ze złością w oczach.-Najpierw za bierasz się za mojego brata, a teraz zabierasz się za Zayn'a?!
-O co ci chodzi, Gigi?-zapytałam unosząc brew ze zdziwieniem.-Tylko tańczyliśmy.
-Tańczyliście?-zapytał się Ross odpychając Gigi.-Ty szmato. Jak możesz z kimś takim tańczyć?
-Słucham?!-szczęka aż mi opadła. Choć zerwaliśmy pół roku temu, nigdy tak mnie nie wyzywał.
Popatrzałam na Zayn'a. Chyba też był w furii. Jego tęczówki stały się ciemniejsze. Nie wiem co zrobi. Mam nadzieje, że nie zrobi nic głupiego.
-Słuchaj Ross, jeśli ją nie przeprosić, pożałujesz co powiedziałeś.-wtrącił się Zayn patrząc tylko na niego.
-Haha, ty mi nie mów co mam robić-zaśmiał się szyderco Ross patrząc na tłum i rozkradając ręce.
Nim się zorientowałam , Zayn uderzył Ross'a. Myślałam, że Ross upadnie, ale jednak tylko się zaśmiał dotykając miejsce gdzie uderzył go Malik. Zobaczyłam, że policzek ma lekko purpurowy . Nie wiedziałam , że Zayn jest taki silny. Ross szybko chciał dasz mu w szczękę, ale Zayn zrobił unik. Lecz Ross walną go mocno w brzuch. Malik ugiął się. Kolejny cios Rossa. Jednak mulat zrobił szybki unik. Nie wiedziałam jak ich rozdzielić. Wtedy przyszło pięć lub sześć chłopaków. I zaczęli ich rozdzielać. Ross'a trzymało dwóch, a Zayn'a trzech. Jakby mogli zabijać wzrokiem to by już dawno zabili się nawzajem.
Nie mogłam wytrzymać. Wybiegłam na dwór. Nie mogłam patrzeć jak się na to wszystko.Jestem w szoku. Zayn bił się o mój honor. To jest dziwne. Bardzo dziwne. Usiadłam na schodach przed wejściem do domu. Nie mogłam powstrzymać łez. Ale jak zobaczyłam, że Zayn za mną pobiegł szybko otarłam łzy. Chciałam pokazać, że jestem twarda. Nie mogłam mu pokazać, że jestem słaba. Nie dam się tak podejść.
Mulat usiadł obok mnie. Nie zwracałam na niego uwagi. Nie chciałam, żeby zobaczył, że płakałam. Nie ma mowy.
-Hej, jak się czujesz?-witać, że jest spięty.
-Jak mam się czuć?-popatrzyłam na niego.
-Tego nie wiem, ale może pójdziemy z tej imprezy.-uśmiechną się lekko.
-Ja sama pójdę. Ty możesz pójdzić gdzie chcesz. To mnie nie obchodzi.-wstałam ze schodów i powędrowałam na ścieżkę.
-Czekaj!-to brzmi jak rozkaz niż prośba. Nie zwracałam uwagi na jego słowa. Szłam prosto przed siebie. Nagle poczułam mocny uścisk na nadgarstku. Bolało. Odwróciłam się.
-Auu, to boli. Puść mnie!-nakrzyczałam na niego. Ale on jak wryty. Nie puścił mnie.
-puszcze cie, jeśli pozwolić mi odwieść cie do domu.-nie miałam wyboru. Przejechać się z nim albo będę mieć siniaki od jego uścisku. Wolałam tą pierwszą opcję.
-Zgoda, ale tylko pod dom i na tym koniec.
Jestem w jego czarnym Mustangu z 69. Klasyk w Ameryce. Kazał mi zapiąć pasy.Wiec zapięłam Wolałam być bezpieczna z nim. Odpalił Mustanga. Silnik brzmi niesamowicie (nie jestem znawcą). Miałam racje. Pojechał z wielką prędkością. Omijając samochody patrzył się na mnie. Nie chciałam, żeby było widać, że mam stracha. Bo mam. Wyprostowałam się i pokazałam lodowatą twarz. W milczeniu patrzałam na szybę. Chciałam pokazać mu, że to mi się nie podoba to.
Po pięciu minutach byliśmy pod moim domem. Nie wiedziałam skąd wie gdzie mieszkam i nie obchodzi mnie skąd wie. Zaparkował obok domu. Wysiadłam z auta i myślałam, że szybko pójdę do domu. Jednak się myliłam. Byłam połowie drogi, gdy usłyszałam trzask drzwi od auta. Stanęłam. Odwróciłam się do niego.
-Nawet się nie pożegnasz.-uśmiechnąć się pokazując swoje białe zęby.
-To cześć!-pomachałam z wymuszonym uśmiechem.
-Czekaj!Jeszcze jedno.-przybliżył się .-Umówisz się ze mną?
-Nie umawiam się ze nie znajomymi.-powierzałam, żeby się odczepił.
-Mamy problem, bo ja tak.Będę po ciebie o piątej.
-Czemu mam pójść z tobą?-zapytałam patrząc na niego zimno.
-Jak umówisz się ze mną tam ci spokój.-uśmiechną się złośliwie.
-Słowo?-pokiwał głową twierdząco. Miałam wybór. Albo jeszcze jeden błąd zrobisz i pójść z nim na randkę i po tym ta mi spokój, albo nie zgodzić się i dalej by mnie nachodził. Wybór był prosty-Dobra!


